Tym razem to nie wynik obaw o kondycję Evergrande, którego niekontrolowane bankructwo mogłoby uderzyć w sentyment wokół rynków wschodzących, a bardziej fundamentalnych tematów, które mogą rzutować w nadchodzących miesiącach. Rosnące rentowności obligacji na kluczowych rynkach (już nie tylko w USA) to wyraźny sygnał, że rynki liczą się z tym, że przyszły rok będzie okresem normalizacji polityki monetarnej po czasie pandemii. Sprzężenie zwrotne mogą dać tu rynki surowców, które w najbliższych tygodniach znajdą pod presją jeszcze większej niż do tej pory spekulacji. Na tym wszystkim ostatecznie nie musi zyskać amerykański dolar, chociaż początkowo może zachowywać się nieźle. Docelowo to inne banki centralne mogą wyprzedzić Fed w tempie normalizowania polityki. Jednak nie jest to jedyny czynnik wpływający na zachowanie się danej waluty, chociaż niewątpliwie kluczowy. W przypadku Polski i Węgier to jeszcze lokalne tematy w postaci trudnych relacji z Komisją Europejską, które mogą skutkować zamrożeniem funduszy pomocowych. Czy zatem złoty może być jeszcze słabszy? Przejściowo tak, ale październik może już przynieść pewien przełom. Wydaje się, że RPP zostanie zmuszona do zmiany nastawienia, aby uniknąć kryzysu zaufania. Tym samym temat symbolicznej podwyżki stóp jeszcze tej jesieni może znów powrócić.