Dolar kontynuuje korektę obserwowaną w poniedziałek, chociaż jest ona symboliczna. Zwyżka najsilniejszego w grupie G-10 japońskiego jena względem amerykańskiej waluty nie przekracza 0,3 proc. Siła JPY to pokłosie utrzymujących się nisko rentowności amerykańskich obligacji skarbowych - dla 10-letnich ustabilizowaliśmy się poniżej 1,50 proc. Co ciekawe ma to miejsce przy pojawiających się "jastrzębich" komentarzach części członków FED. Wczoraj wiceprezes Richard Clarida dał do zrozumienia, że najprawdopodobniej w końcu przyszłego roku zostaną spełnione kluczowe dla banku centralnego kryteria pozwalające na podwyżkę stóp procentowych, a mający prawo głosu w 2022 r. James Bullard nie wykluczył, że FED powinien dokonać aż dwóch ruchów, gdyż rynek pracy jest "mocno rozgrzany". Niewykluczone jednak, że rynki próbują tez uwzględniać wpływ potencjalnych zmian w zarządzie FED w 2022 r. na kształt polityki monetarnej. Czy słusznie? O wcześniejszym odejściu z końcem grudnia poinformował Randal Quarles, a kadencja wspomnianego wcześniej Richarda Claridy wygasa z końcem stycznia, z kolei samego Jerome Powella w lutym. Do tej pory wydawało się, że nie ma on żadnych kontrkandydatów, chociaż niektórzy członkowie Senackiej Komisji Bankowej mieli zgłaszać mocne zastrzeżenia, co do jego kolejnej kadencji. Według agencji Bloomberg prezydent Biden miał przeprowadzić w ubiegłym tygodniu rozmowę z wiceprezes Lael Brainard, której poglądy na politykę monetarną są w dużej mierze tożsame z podejściem Powella, chociaż opowiada się ona za ostrzejszym podejściem wobec największych graczy w sektorze bankowym. Obsadzenie Brainard zamiast Powella, oraz delegowanie nowych członków do zarządu FED mogłoby pozwolić ekipie Bidena i Demokratom zrealizować ten scenariusz. Problem jednak w tym, że może on nie przejść bez porozumienia z Republikanami, którzy mają połowę głosów w Senacie. Co oznaczałoby to dla rynków? W temacie polityki monetarnej niewiele, perspektywa ostrzejszych regulacji wobec sektora bankowego mogłaby jednak zaszkodzić sentymentowi na Wall Street.
Dla dolara kluczowe mogą okazać się jutrzejsze dane o inflacji CPI za październik. Dzisiaj poznamy dane o inflacji PPI, która wzbudza mniej emocji. Z pozostałych informacji warto zwrócić na wczorajszy, kolejny rekord indeksów na Wall Street, oraz umiarkowane nastroje w Azji (częściowo wsparte przez doniesienia o planach poluzowania obostrzeń w Japonii w najbliższy piątek). W przestrzeni FX uwagę zwracają komentarze szefa Banku Anglii, którego zdaniem podwyżka stóp procentowych mogłaby mieć miejsce w sytuacji pojawienia się ryzyka drugiej rundy (wzrostu presji płacowej). Na tej bazie trudno będzie jednak zbudować argumentację za dalszym odreagowaniem funta. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku EBC - w depeszach agencyjnych przewijał się w ostatnich godzinach komentarz prezes Lagarde, która więcej czasu poświęciła perspektywom ożywienia europejskiej gospodarki, ale zaznaczając też, że polityka monetarna pozostanie nakierowana na wsparcie wzrostu. Notowania EURUSD jednak tylko na krótko wyszły ponad barierę 1,16. Dzisiaj o godz. 11:00 poznaliśmy odczyt indeksu ZEW z Niemiec, który w listopadzie przewyższył oczekiwania.
USDJPY - efekt niskich rentowności
Notowania USDJPY połamały wsparcie przy 113,14, co zdaje się otwierać drogę do realizacji większej korekty wrześniowo-październikowej zwyżki. W sytuacji scenariusza ruchu powrotnego ważne mogą okazać się okolice dawnych szczytów 111,60-112,00. Nie wydaje się aby informacje o otwieraniu się japońskiej gospodarki po kolejnej fali COVID miały tu istotne znaczenie. Większy wpływ ma to, co dzieje się z rentownościami amerykańskich obligacji, które zaliczyły wyraźniejszą korektę wcześniejszych wzrostów. Przed nami dane o inflacji CPI w USA (jutro). Teoretycznie mogą spowodować, że rynek będzie próbował powrócić ponad 113,14 (jeżeli rentowności podbiją po wyższym odczycie). Układ dziennych wskaźników zdaje się jednak bardziej zapowiadać kontynuację spadków USDJPY w kolejnych dniach.
Wykres dzienny USDJPY