W poniedziałek minęły dwa tygodnie, które Ministerstwo Cyfryzacji dało interesariuszom na przedstawienie stanowisk do projektów dwóch ustaw wdrażających w Polsce Europejski Kodeks Łączności Elektronicznej. Chodzi o ustawę – Prawo komunikacji elektronicznej, i ustawę ją wdrażającą. EKŁE powinien zostać wdrożony w Polsce do końca 2020 r. Ma więc duże opóźnienie. To szkoda głównie dla konsumentów, ponieważ zaproponowane przez rząd PiS przepisy w wielu miejscach wychodziły użytkownikom naprzeciw. W projekcie, który obecnie firmuje rząd Donalda Tuska, zapisy te w większości zostały utrzymane.
Izby zrzeszające operatorów telekomunikacyjnych krytycznie odnoszą się do konsultowanych obecnie przepisów.
PKE zebrało słowa krytyki zarówno Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, reprezentującej największe firmy w branży, jak i pięciu izb, do których należą telewizje kablowe, mali dostawcy internetu i rosnący hurtownicy światłowodów.
PIIT uważa, że z PKE powinno usunąć wszystkie zapisy wykraczające poza EKŁE.
Polska Izba Komunikacji Elektronicznej, Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji, Open Allies, Mediakom i KIKE zajęły jedno wspólne stanowisko. Izby te sprzeciwiają się zwiększeniu opłat administracyjnych i chcą, aby firmy miały prawo zmian warunków umów abonenckich (w tym podwyżek) na takich zasadach, jakie są stosowane w innych krajach UE. Nie zgadzają się na obniżenie odszkodowań za bezpodstawne zerwanie umów terminowych przez abonentów. Ich zdaniem nie ma uzasadnienia dla wprowadzenia dodatkowych ograniczeń w sprzedaży usług telekomunikacyjnych w systemie door2door. „Zależy nam na ograniczeniu wymogów w zakresie dostarczania abonentom narzędzia do monitorowania zużycia usługi i wyczerpania pakietów, które w ściślejszej interpretacji mogą wymagać przebudowy systemów bilingowych telefonii stacjonarnej” – napisały izby.