Giełdowa spółka przedstawiła wczoraj szczegóły planu oszczędnościowego, którego skuteczne wdrożenie ma ograniczyć wydatki o 40 mln zł rocznie. To już trzeci program restrukturyzacji, przygotowany przez zarząd Sygnity w ciągu czterech lat. Pierwszy, wdrażany jeszcze za czasów poprzedniego prezesa Michała Danielewskiego (wspólnie z firmą McKinsey) okazał się niewypałem. Kolejny, pod którym podpisał się już obecny prezes Piotr Kardach, również nie wyprowadził firmy na prostą. Obecny ma uratować Sygnity przed utratą płynności finansowej.
[srodtytul]Dwa etapy [/srodtytul]
Program podzielony jest na dwie fazy. Pierwszy, obejmujący III i IV kwartał 2009 r., ma dać szybką poprawę wyników operacyjnych i płynności finansowej. Obejmuje m. in.: redukcję premii i bonusów oraz czasowe ograniczenie wynagrodzeń. Cięcia objęły również zarząd Sygnity, który przez najbliższe trzy miesiące będzie zarabiał o 20 proc. mniej.
Największe oszczędności ma przynieść zmniejszenie liczby pracowników oraz stałych podwykonawców. – Zwolnienia obejmą 100 zatrudnionych oraz 150 współpracowników. Ten proces już się rozpoczął – mówi Piotr Kardach, prezes Sygnity. – Wydatki osobowe to największa pozycja kosztowa w firmie usługowej, jaką jest Sygnity. Dlatego szukając oszczędności w pierwszej kolejności musieliśmy poszukać ich właśnie wśród pracowników – uzasadniaFirma planuje również ograniczyć wydatki na zewnętrzne zakupy oraz marketing i administrację. Inicjatorzy zmian liczą, że tylko w tym roku spółce uda się ograniczyć koszty o 15 mln zł.
[srodtytul]Porządki w grupie[/srodtytul]