Jego zdaniem o odbiciu w branży będzie można mówić, dopiero gdy PKB będzie rósł o 3 – 4 proc. – Jeśli tempo wzrostu PKB wynosi 1 – 2 proc., to przedsiębiorstwa decydują się jedynie na inwestycje odtworzeniowe – wyjaśnia swoje stanowisko.

Mimo to twierdzi, że Comarch prowadzi znacznie więcej rozmów z klientami niż rok temu. – Dostajemy dużo pytań. Prezentujemy nasze rozwiązania. Jednak do podpisywania kontraktów droga jest bardzo daleka – wskazuje. Deklaruje równocześnie, że jakość podpisywanych umów (tzn. ich rentowność) jest wyższa niż jeszcze kilka kwartałów temu. – Docieramy z naszymi produktami do największych europejskich firm. Staramy się wiązać z nimi na dłużej, świadcząc np. usługi outsourcingowe – oświadcza.

Żeby sprostać wyzwaniom, Comarch umacnia się w Europie Zachodniej. Buduje własne centra przetwarzania danych we francuskim Lille i niemieckim Dreźnie. – Chcemy zainwestować 3,5 – 4 mln euro w produkty na rynek niemiecki. Wydamy w tym roku 3 mln euro na budowanie marki Comarch w Niemczech – wylicza wydatki.

Comarch na bieżąco rozlicza koszty inwestycji rozwojowych, co ma wpływ na wyniki. – To nasza świadoma strategia. Inwestujemy w przyszłość. Krótkoterminowe cele schodzą na dalszy plan – twierdzi Filipiak.Deklaruje, że tegoroczne przychody grupy powinny być nieco większe niż rok temu. W 2009 r. wyniosły 729 mln zł. – Rentowność operacyjna będzie porównywalna lub lekko wyższa – podsumowuje. Rok temu liczona dla grupy wyniosła 1,95 proc.