Pierwsza połowa roku była dla Wasko, jeśli chodzi o pozyskiwanie nowych zleceń, nadzwyczaj słaba. Przez cztery ostatnie miesiące spółka podpisała kontrakty o wartości ledwie 10 mln zł. Oznacza to, że portfel zamówień na bieżący rok, uwzględniający już zrealizowane projekty, ma obecnie wartość tylko 110 mln zł. Na początku marca był niewiele mniejszy i wynosił ok. 100 mln złotych. W 2009 r. grupa miała ponad 240 mln zł obrotów. Rok wcześniej przychody przekraczały 400 mln zł.
– Rynek nie wykazuje tendencji wzrostowej. Klienci komercyjni są zainteresowani jedynie utrzymaniem posiadanych aplikacji i niechętnie wydają pieniądze na nowe rozwiązania. W sektorze publicznym również nie ma zbyt wielu projektów, bo mamy rok wyborczy, który nie sprzyja uruchamianiu nowych inwestycji – tłumaczy Tomasz Kosobucki, członek zarządu gliwickiej firmy.
[srodtytul]Pracowników było zbyt wielu[/srodtytul]
Przyznaje, że rynek zmusił Wasko do prowadzenia restrykcyjnej polityki kosztowej. Dlatego spółka zmniejszyła zatrudnienie. Rok temu w grupie pracowało 765 osób. Teraz jest ich ok. 700, czyli o 8,5 proc. mniej. – Nie przyjmujemy nowych pracowników na miejsce osób, które same od nas odchodzą, więc liczba zatrudnionych spada – oświadcza Kosobucki.
Zarząd Wasko zdecydował, że nie będzie zabiegał o każde zlecenie tylko po to, żeby pokryć koszty stałe funkcjonowania spółki. – Nie interesują nas projekty realizowane na minimalnej marży. Składamy oferty tylko wtedy, kiedy marża netto przekracza 2–3 procent – mówi przedstawiciel firmy. Deklaruje, że taka polityka ma obowiązywać przez cały rok.