Po ponad 10 procent spadały wczoraj w ciągu dnia kursy Karenu i Komputronika po tym, jak w niedzielę późnym wieczorem spółki podały szczegóły umowy zawartej z inwestorem. Okazała się nim Amerykanka polskiego pochodzenia Halina Paszyńska oraz zależna od niej w ponad 60 proc. spółka z Koszewka pod Stargardem Szczecińskim Texass Ranch Company, inwestująca m.in. w nieruchomości.
Choć z punktu widzenia giełdowych firm warunki transakcji okazały się lepsze niż zapowiedziane w liście intencyjnym w czerwcu (inwestor miał wnieść do Karenu 250 mln zł w nieruchomościach i gotówce; ostatecznie kwota jest o ponad 140 mln zł wyższa), giełdowi gracze podeszli do informacji z dystansem.
Być może spodziewali się, że hojnym inwestorem będzie rodowity Amerykanin z wizją, może realizowali zyski, ale raczej nie przypuszczali, że nowy inwestor będzie miał po transakcji aż 94-proc. udział, a ich własny spadnie do 6 proc. Karen zamierza bowiem wyemitować dla Paszyńskiej i Texassu minimum 786 mln nowych akcji (dziś kapitał Karenu dzieli się na 53,4 mln walorów) po 0,5 zł, czyli niższej niż dzisiejsza wartość nominalna akcji Karenu.
[srodtytul]Rodzinne zaszłości[/srodtytul]
Nastrojów giełdowych inwestorów nie poprawiły także wyjęte z internetowej wyszukiwarki doniesienia o mężu Haliny Paszyńskiej Stanisławie, biznesmenie z zachodniopomorskiego, zamieszanego w wyłudzanie podatku VAT oraz dotacji unijnych. Na forach internetowych jak królik z kapelusza wyskakiwały wczoraj najpierw zlepki publikacji „Polityki” łączącej Paszyńskiego z posłem Bondą, którego firma w 1999 r. miała wyłudzić 302 tys. zł w postaci powtórnych dotacji unijnych, czy „Wprost”, a potem sprawozdania prokuratorów.