W poprzednich sześciu miesiącach dystrybutor akcesoriów do telefonów komórkowych i drukarek miał 48,7 mln zł obrotów, czyli 6,5 proc. mniej niż rok wcześniej. – Zrezygnowaliśmy ze sprzedaży niskomarżowych produktów – wyjaśnia Wiesław Żywicki, wiceprezes spółki. Zysk operacyjny powiększył się o 41 proc., do 4,2 mln zł, a netto o 151 proc., do 2 mln zł.
Wyraźna poprawa rentowności to efekt zakończonej restrukturyzacji. W jej trakcie TelForceOne radykalnie ograniczył zatrudnienie i poprawił logistykę. Istotnie zwiększył również sprzedaż telefonów pod własną marką myPhone. Do tej pory pod tym brandem trafiły na rynek 22 modele aparatów, w tym z dużymi klawiszami dla seniorów oraz z dwiema kartami SIM. W I półroczu klienci kupili 83 tys. myPhone’ów, czyli o 137 proc. więcej niż rok wcześniej.
Plan na cały rok zakłada wzrost sprzedaży do 150 – 160 tys. egzemplarzy. Przedstawiciel spółki nie chciał go komentować, ale wydaje się on dość bezpieczny, bo IV kwartał jest najlepszym okresem w roku, jeśli chodzi o sprzedaż komórek. Dodatkowo TelForceOne planuje na ten okres kampanię marketingową (m.in. billboardową), która ma wspomagać sprzedaż. Zamierza też poszerzyć ofertę o 11 nowych modeli aparatów.
Żywicki pytany o wyniki za cały rok przypomina, że drugie półrocze jest tradycyjnie dla firmy lepsze niż pierwsze sześć miesięcy. To oznacza, że w całym roku może ona mieć co najmniej 100 mln zł obrotów i 4 mln zł czystego zysku. W 2009 r. było to odpowiednio 102 mln zł i 2 mln zł.