– Planowaliśmy domknąć umowę w poniedziałek, ale na przeszkodzie stanęły pewne kwestie techniczne. Jestem jednak dobrej myśli. Mam nadzieję, że niedługo porozumienie zostanie parafowane – mówi Adam Góral, prezes rzeszowskiej firmy.

Nie zdradza nazwy firmy, którą na celownik wzięło Asseco Poland. – Podmiot jest nieco mniejszy od nas, ale jego zakup i tak oznacza skokowy rozwój grupy. Ponadto przejmując go, zdobywamy doświadczenie i wiedzę, jak poruszać się po rynku amerykańskim, co jest dla nas bardzo cenne – uzasadnia Góral. Przyznaje, że partnerzy nie byli zainteresowani rozliczeniem transakcji akcjami Asseco Poland (firma ma 5,43 mln własnych papierów wartych około 300 mln zł). Dlatego polska spółka musi wyłożyć gotówkę. Na koniec czerwca miała na kontach 510 mln zł.

Góral zapewnia, że aby sfinansować zakup za oceanem, Asseco Poland nie będzie musiało sięgać po finansowanie zewnętrzne. Nie ujawnia jednak, jaka część gotówki wypłynie ze spółki. Informatyczna grupa nie musi się martwić o niedobory w kasie, bo cały czas generuje dużo gotówki z działalności operacyjnej (tylko w I półroczu było to 214 mln zł).

Portfel zamówień na ten rok również wygląda całkiem przyzwoicie, co sugeruje, że i II półrocze powinno być dla grupy udane. Na poziomie skonsolidowanym Asseco Poland ma w portfelu zamówienia za 2,54 mld zł, z czego 1,73 mld zł to kontrakty na dostawę oprogramowania i usług własnych. Obie kwoty uwzględniają projekty zrealizowane w I półroczu. – W tym okresie zeszłego roku obie wartości były na niewiele niższym poziomie – mówi Góral.

Zapowiada, że jeśli przejęcie w USA nie dojdzie do skutku, co jego zdaniem jest mało prawdopodobne, Asseco Poland nie zrezygnuje z wejścia na ten rynek. – Będziemy dalej szukać dużych firm do przejęcia za oceanem – mówi. Równolegle grupa nie odpuszcza mniejszych akwizycji. – Rozmawiamy z firmami z Portugalii, Hiszpanii, Szwajcarii i Skandynawii – wylicza prezes. – Znowu interesujemy się też rynkiem rosyjskim – dodaje.