Zajmą się oni też zatwierdzeniem sprawozdań finansowych za zeszły rok. Spółka na poziomie jednostkowym miała 5,07 mln zł straty netto.
– W naszej ocenie obecny kurs giełdowy Arcusa jest bardzo niski. Nie oddaje potencjału firmy. Dlatego skup akcji w celu ich umorzenia leży w interesie spółki oraz jej akcjonariuszy – tłumaczy Marek Multan, wiceprezes spółki odpowiedzialny za finanse.
Arcus zadebiutował na GPW jesienią 2007 r. (z prawami do akcji, same akcje weszły do obrotu rok później). Wcześniej sprzedawał inwestorom 2,3 mln walorów serii B po 17 zł. Wartość oferty wyniosła ponad 39 mln zł. Obecnie kapitalizacja spółki wynosi niewiele więcej niż 20 mln zł. Papiery kosztują po 2,81 zł, czyli niewiele powyżej historycznego minimum (2,73 zł).
Zarząd Arcusa proponuje, żeby firma nabyła do 10 proc. własnych papierów (kapitał zakładowy dzieli się na 7,39 mln akcji). Budżet buy backu nie może być wyższy niż 4,43 mln zł. Maksymalna cena, po jakiej Arcus będzie nabywał akcje, to 6 zł, czyli przeszło dwa razy drożej niż na parkiecie. Upoważnienie zarządu do skupu akcji będzie obowiązywało przez pięć lat.
Multan deklaruje, że spółka nie będzie zwlekała z rozpoczęciem buy backu. – Nie pozostanie on tylko na papierze – zapewnia. Przypomina jednak, że wcześniej Arcus musi wybrać brokera, który będzie go wspierał w tej operacji. Musi również uwzględniać okresy zamknięte (przed publikacją raportów finansowych), w których nie będzie mógł nabywać akcji. To oznacza, że buy back najwcześniej będzie mógł ruszyć po wakacjach. Przedstawiciel firmy nie chce rozmawiać, ile pieniędzy Arcus wyda na skup do końca tego roku. – To będzie wypadkowa kursu giełdowego i płynności akcji, która nie jest duża – wyjaśnia.