Koniec wezwania, w którym Asseco Poland oferowało za akcje Sygnity po 21 zł, ma negatywny wpływ na zachowanie się kursu drugiej z firm. Jeszcze w piątek 6 lipca za walory Sygnity trzeba było płacić po 19,38 zł. W poniedziałek, gdy okazało się, że UOKiK nie zdążył zająć stanowiska w sprawie transakcji, co oznaczało fiasko wezwania, kurs zniżkował o 3,3 proc. do 18,74 zł. Kolejnego dnia notowania spadły o dalsze 1,8 proc. do 18,3 zł.

Środa przyniosła prawdziwy wodospad na kursie Sygnity. Inwestorzy dyskontowali w ten sposób informację, że prezes Norbert Biedrzycki, który przez ostatnie dwa lata przeprowadził w firmie skuteczną restrukturyzację, zrezygnował ze stanowiska. Nie podał przyczyn odejścia. Rynek odebrał jego krok jako sygnał, że wyniki spółki za I półrocze będą gorsze niż zakładano. Spodziewają się, że wkrótce Sygnity odwoła prognozę finansową na cały 2012 r. Przejściowo papiery technologicznej spółki spadały ponad 10 proc. Ostatecznie skończyły środę wyceną rzędu 17,12 zł co oznaczało prawie 7 proc. zniżkę.

Czwartek nie zatrzymał spadków. Przed południem papiery Sygnity taniały o kolejne 8 proc. do 15,75 zł. Tym razem pretekstem do zamykania pozycji w akcjach informatycznej spółki był raport Erste Securities. Analitycy obniżyli w nim do "sprzedaj" z "trzymaj" zalecenie inwestycyjne dla Sygnity. Wyceniają papiery na zaledwie 13,8 zł czyli wciąż 12,4 proc. poniżej wyceny giełdowej.