Urządzenie Brastera do USA może trafić w 2017 r.

Marcin Halicki | Z prezesem Brastera rozmawia Kamil Majcher

Publikacja: 29.07.2016 06:25

Urządzenie Brastera do USA może trafić w 2017 r.

Foto: Archiwum

Urządzenie Brastera ma trafić na polski rynek w połowie października. Jakie są główne ryzyka, które mogłyby spowodować przesunięcie debiutu?

Trudno wskazać jedno konkretne ryzyko. Jesteśmy w trakcie wielu procesów, które muszą się zgrać. Na razie wszystko jednak wskazuje na to, że jesteśmy na dobrej drodze. Kluczowe jest na pewno ostateczne uruchomienie linii produkcyjnej w Szeligach. Niektóre jej elementy są w ostatniej fazie testowania, które powinno się zakończyć w tym miesiącu. Produkcja matryc ciekłokrystalicznych jest absolutnie niezagrożona. Drugim elementem jest linia produkcyjna w firmie Rosti, która będzie składała całe urządzenie w całość. Również w tym obszarze wszystko idzie zgodnie z planem. Urządzenia do tej linii są aktualnie wykonywane w Chinach. Do Białegostoku, gdzie będzie składane urządzenie, powinny trafić za około miesiąc. Kilka dni temu wróciłem z Chin, gdzie byliśmy razem ze specjalistami z Rosti. W naszej i ich ocenie wszystko zgadza się ze specyfikacją. Trzymamy się też ustalonych harmonogramów.

Jaka jest czułość badania mammograficznego i badania USG w porównaniu z czułością urządzenia Brastera? Mówiąc inaczej, w ilu przypadkach na 100 chorych kobiet urządzenia rozpoznają niepożądane zmiany?

W przypadku badania mammograficznego u kobiet po 50. roku życia, które mają tłuszczową budowę piersi, wynosi ona ponad 90 proc. U kobiet poniżej tego wieku czułość tego badania drastycznie spada. Przy braku tłuszczowej budowy piersi wynosi około 60 proc. W takich przypadkach lepiej sprawdza się badanie USG, którego czułość uzależniona jest jednak w dużej mierze od jakości sprzętu i operatora. Według naszych badań ta czułość waha się od 65 do 82 proc. Każde z tych badań pokazuje co innego. Jeżeli np. zestawimy USG i badanie naszym urządzeniem, to czułość będzie dużo wyższa niż badanie każdego z nich oddzielne. Czułość naszego urządzenia wynosi obecnie 74–76 proc. W naszym przypadku wiek kobiety i budowa jej piersi nie wpływają na parametry urządzenia.

Czy pracujecie nad ulepszeniem tego parametru?

Tak. Obecny wynik jest sprzed miesiąca. Za dwa–trzy tygodnie opublikujemy wyniki naszych ostatnich badań. Na tę chwilę wszystko wygląda optymistycznie. Będzie to ostateczna czułość urządzenia w momencie jego debiutu na rynku. Na koniec sierpnia rozpoczniemy badania na 3 tys. kobiet. Ich wyniki otrzymamy za około rok. Tak duże badania pomogą nam jeszcze bardziej udoskonalić nasze urządzenie. Jestem przekonany, że za rok czułość naszego urządzenia będzie wynosiła ponad 80 proc. Obecnie baza przebadanych kobiet wynosi 2 tys.

Jak duże środki zostaną przeznaczone na te badania?

Dostaliśmy dotację od Narodowego Centrum Badań i Rozwoju na 9 mln zł. Około 2 mln zł zostało już wykorzystane. Pozostała część pieniędzy zostanie przeznaczona na badania kliniczne, które będą się odbywały w wielu ośrodkach w kraju.

Czy obecna czułość będzie wystarczająca do tego, by FDA – Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków – zarejestrowała urządzenie na rynku amerykańskim?

Na pewno tak. W USA większą wagę przykłada się do kwestii jakościowych. Ważne jest np. to, czy kobieta, korzystając z urządzenia, narażona jest na porażenie prądem lub alergię na skórze. My nie stawiamy diagnozy, dajemy jedynie sygnał, że należy zgłosić się do lekarza i pogłębić diagnostykę.

Badanie waszym urządzeniem może stanowić alternatywę dla mammografii czy USG piersi?

Nie to jest naszym celem. Według nas powinno być używane jako domowa metoda przesiewowa zwiększająca szanse na wykrycie raka we wczesnym jego stadium, czyli na etapie, kiedy jest on praktycznie w 100 proc. wyleczalny. Jeśli wykryjemy niepokojącą zmianę, wówczas kobieta będzie kierowana na dalszą standardową ścieżkę diagnostyczną. Pójdzie do lekarza z wydrukowaną interpretacją obrazu termograficznego. Nie chcemy zastępować powszechnie uznanych metod diagnostycznych, tylko pomóc lekarzom we wczesnym wykrywaniu raka piersi.

Jest taka możliwość, by kilka kobiet badało się jednym urządzeniem w ramach jednego abonamentu?

Nie ma takiej możliwości. Komputer to natychmiast wykryje, bo budowa każdej piersi jest jak odcisk palca. Docelowo dostępny będzie również pakiet multi-user, w ramach którego jednym urządzeniem w ramach kilku abonamentów będzie mogło się badać wiele kobiet.

Co w przypadku, gdy kobieta badała się urządzeniem, które nie informowało o niczym niepokojącym, a badanie mammograficzne wykazało np. guza?

Nasze urządzenie będzie służyć profilaktyce raka piersi i zwiększy szanse na jego wykrycie we wczesnym stadium. Jesteśmy przekonani, że regularne, comiesięczne badanie pozwoli wykryć rozwijający się złośliwy nowotwór w większości przypadków. Dla zapewnienia pełnego bezpieczeństwa i komfortu kobiety będziemy jej systematycznie przypominać o konieczności badania się zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Zdrowia. Pracujemy też z prawnikami i psychoonkologami, aby nasze komunikaty były właściwe i bezpieczne.

Przechodząc do kanałów dystrybucji. Czy pierwsze umowy z sieciami aptecznymi zostały już podpisane?

Chcemy, by od początku naszego wejścia na rynek nasze urządzenia były dostępne w aptekach, i pracujemy nad tym. Mam na myśli zarówno apteki tradycyjne, jak i internetowe. Naszym celem jest natomiast to, by nasze urządzenie było sprzedawane głównie przez nasz własny sklep internetowy. Stawiamy też na dotarcie do ginekologów, którzy są dla kobiet naturalnymi autorytetami.

Czy istnieje szansa na to, by urządzenie było stosowane w gabinetach ginekologicznych?

Teoretycznie tak, jednak na razie nie zakładamy, byśmy mieli sprzedawać je do jednostek medycznych.

Kiedy pierwsza sprzedaż trafi na rynki zagraniczne?

Chcielibyśmy zacząć wchodzić na rynki europejskie do końca pierwszego półrocza następnego roku. Do tego czasu chcielibyśmy również uzyskać certyfikację FDA, co umożliwiłoby nam rozpoczęcie sprzedaży w USA w drugiej połowie roku. Model dystrybucji na każdym z tych rynków będzie dostosowany do ich specyfiki. Dla przykładu – w USA około 60–70 proc. leków sprzedawanych jest przez internet. U nas jest to około 3 proc. Taka różnica wymaga diametralnie różnej strategii sprzedaży.

Czy w związku z wejściem na rynki zagraniczne potrzebna będzie kolejna emisja akcji?

W tej chwili analizujemy właśnie specyfikę najbardziej obiecujących rynków. W zależności od wyników tej analizy będziemy zastanawiali się nad doborem źródeł finansowania. Na tę chwilę koncentrujemy się jednak na tym, by zrealizować to, co obiecaliśmy naszym inwestorom – zbudować linie produkcyjne, stworzyć systemy informatyczne i wprowadzić urządzenie do sprzedaży na polskim rynku.

Akcje w cenie

Marcin Halicki

prezesem innowacyjnej spółki został w październiku 2014 r. Wcześniej pracował jako partner zarządzający w Cornerstone Partners oraz Griffin Real Estate. W ostatnich tygodniach akcje Brastera cieszą się dużym zainteresowaniem. Od stycznia kapitalizacja spółki zwiększyła się o prawie 40 proc. Wynosi obecnie 104 mln zł. MKT

Technologie
Zwiastun nowego „Wiedźmina” ma już kilka milionów odsłon
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Technologie
Pogrom w grach. 11 bit studios ciągnie branżę w dół
Technologie
11 bit i PCF. Czy w grach dzieje się coś złego?
Technologie
Premier: TVN i Polsat na listę spółek pod ochroną
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Technologie
Hiobowe wieści z 11 bit studios. Wiemy o którą grę chodzi
Technologie
PCF Group nie pozyskało finansowania. Co zrobi?