Urządzenie Brastera ma trafić na polski rynek w połowie października. Jakie są główne ryzyka, które mogłyby spowodować przesunięcie debiutu?
Trudno wskazać jedno konkretne ryzyko. Jesteśmy w trakcie wielu procesów, które muszą się zgrać. Na razie wszystko jednak wskazuje na to, że jesteśmy na dobrej drodze. Kluczowe jest na pewno ostateczne uruchomienie linii produkcyjnej w Szeligach. Niektóre jej elementy są w ostatniej fazie testowania, które powinno się zakończyć w tym miesiącu. Produkcja matryc ciekłokrystalicznych jest absolutnie niezagrożona. Drugim elementem jest linia produkcyjna w firmie Rosti, która będzie składała całe urządzenie w całość. Również w tym obszarze wszystko idzie zgodnie z planem. Urządzenia do tej linii są aktualnie wykonywane w Chinach. Do Białegostoku, gdzie będzie składane urządzenie, powinny trafić za około miesiąc. Kilka dni temu wróciłem z Chin, gdzie byliśmy razem ze specjalistami z Rosti. W naszej i ich ocenie wszystko zgadza się ze specyfikacją. Trzymamy się też ustalonych harmonogramów.
Jaka jest czułość badania mammograficznego i badania USG w porównaniu z czułością urządzenia Brastera? Mówiąc inaczej, w ilu przypadkach na 100 chorych kobiet urządzenia rozpoznają niepożądane zmiany?
W przypadku badania mammograficznego u kobiet po 50. roku życia, które mają tłuszczową budowę piersi, wynosi ona ponad 90 proc. U kobiet poniżej tego wieku czułość tego badania drastycznie spada. Przy braku tłuszczowej budowy piersi wynosi około 60 proc. W takich przypadkach lepiej sprawdza się badanie USG, którego czułość uzależniona jest jednak w dużej mierze od jakości sprzętu i operatora. Według naszych badań ta czułość waha się od 65 do 82 proc. Każde z tych badań pokazuje co innego. Jeżeli np. zestawimy USG i badanie naszym urządzeniem, to czułość będzie dużo wyższa niż badanie każdego z nich oddzielne. Czułość naszego urządzenia wynosi obecnie 74–76 proc. W naszym przypadku wiek kobiety i budowa jej piersi nie wpływają na parametry urządzenia.
Czy pracujecie nad ulepszeniem tego parametru?