25 listopada odbędzie się walne zgromadzenie, na którym akcjonariusze podejmą decyzję w sprawie połączenia BioMaximy ze spółką Biocorp Polska. Kilka dni temu rada nadzorcza firmy, działającej w obszarze biotechnologii na rynku diagnostyki laboratoryjnej, zgodziła się na nabycie 80 proc. udziałów w dwóch rumuńskich firmach. Zarząd BioMaximy nie wyklucza kolejnych przejęć.
Konsolidacja spółek
W najbliższych dniach zostanie podpisana umowa zakupu udziałów w Qias Med oraz Istar za łączną kwotę 160 tys. euro. W 2015 r. oba podmioty miały 770 tys. euro przychodów oraz 86 tys. euro zysku netto. Po finalizacji transakcji rozpocznie się proces konsolidacji tych firm z własną firmą Roco Sistem, która już funkcjonuje na tamtejszym rynku. Zarząd planuje wprowadzić tę spółkę na odpowiednik naszego NewConnect na parkiecie w Bukareszcie. Mogłoby to nastąpić najwcześniej w 2018 r. Firma ta rocznie generowałaby około 5 mln zł przychodów. – W rezultatach za IV kwartał będą widoczne już wyniki konsolidacji dwóch spółek rumuńskich oraz Biocorpu. Cały czas rozmawiamy z potencjalnymi spółkami, które moglibyśmy przejąć, jednak obecnie chcemy skupić się na rozwijaniu sprzedaży w tych firmach, które już przejęliśmy – mówi Henryk Lewczuk, prezes BioMaximy. W ramach transakcji połączenia ze spółką Biocorp Polska dotychczasowi jej udziałowcy w zamian za 100 proc. udziałów otrzymają 690 tys. akcji BioMaximy oraz dopłatę 0,20 zł na jedną nowo utworzoną akcję, tj. 138 tys. zł. Nowi akcjonariusze zobowiązują się do niesprzedawania walorów BioMaximy w ciągu 18 miesięcy od walnego zgromadzenia, na którym zostanie zatwierdzone połączenie spółek. Biocorp jest podmiotem rentownym. Na koniec 2015 r. miał 0,3 mln zł zysku netto. W I półroczu zysk netto wyniósł 0,17 mln zł. Dzięki przejęciu lubelska firma zyska specjalizację w produkcji mikrobiologii.
Wyścig z czasem
Od 14 do 17 listopada w Dusseldorfie odbędą się największe na świecie targi związane z branżą medyczną, na których BioMaxima chce zaprezentować swój pierwszy własny analizator biochemiczny. – Robimy wszystko, co w naszej mocy, byśmy mogli zaprezentować nasz analizator na tych targach. Obecnie jesteśmy w końcowej fazie prac związanych z drobnymi detalami wyglądu analizatora. Chcemy, by pozytywnie wyróżniał się na tle innych analizatorów dostępnych na rynku – mówi prezes. Dodaje, że analizator będzie kosztował około 8–9 tys. euro. – W 2017 r. chcielibyśmy sprzedać 100 urządzeń plus dedykowane odczynniki – zaznacza Lewczuk.
Narastająco po trzech kwartałach przychody firmy w ujęciu rocznym wzrosły o 3 proc., do 17,2 mln zł. Zysk netto spadł natomiast o 20 proc., do 827 tys. zł. Główną przyczyną zniżki był spadek wysokomarżowych zamówień od kontrahenta z Danii. – W tym roku zatrudniliśmy dodatkowo dwóch przedstawicieli regionalnych, co wpłynęło na wzrost kosztów i dało niższy zysk. Nasi klienci złożyli kilkanaście wniosków o dotację na analizatory Biolog. Liczymy, że kilku z nich taką dotację otrzyma, co wyraźnie zdynamizuje naszą sprzedaż oraz zysk – kwituje prezes.