Urząd Komunikacji Elektronicznej przyznawał firmie dopłaty (składają się na nie inni operatorzy), ale dużo niższe, niż wnioskowała TP SA, i sprawy trafiały do sądu. Jak się okazuje, totalna przegrana Orange nie jest przesądzona.
UKE ogłosił we wtorek, że dopłata za 2007 r. będzie wyższa, niż urząd ustalił pierwotnie. Zmianę tę wymusił wyrok sądu z 2014 r. i w minionym miesiącu UKE przyznał Orange za 2007 r. nie 1,27 mln zł, ale nieco ponad 47 mln zł. Aby kwota ta wpłynęła na konto telekomu, UKE musi jeszcze sporządzić listę operatorów, którzy się na nią złożą. Zrobił to już w przypadku sumy 1,27 mln zł, wskazując 95 firm, w tym giełdowe: Netię, Playa (dopiero zaczynał działalność), czy spółki należące dziś do grupy Cyfrowy Polsat oraz... Orange Polska (bo wchłonął PTK Centertel) oraz Orange Business Services.
Każdy z podmiotów z listy miał zapłacić 0,003 proc. przychodów z działalności telekomunikacyjnej. Choć w przypadku 2007 r. chodziło o niewygórowaną sumę, operatorzy i tak nie kwapili się z wpłatą pieniędzy. Do 9 października br. na odpowiednie konto UKE dotarło o 15 tys. zł za mało, a pieniędzy nie przekazało 20 ze wskazanych firm.
Rozliczenie kosztów USO jest jednym z celów, jakie stawia sobie nowy prezes UKE Marcin Cichy. – W UKE trwają intensywne prace przy postępowaniach dopłatowych za poszczególne lata. Urząd dokłada starań, aby do końca roku zakończyć możliwie najwięcej tych postępowań – mówi Wojciech Gunia z wydziału prasowego UKE.
Orange w sprawozdaniu półrocznym podał, że w maju dostał 206 tys. zł za 2007 r., a spływu pieniędzy za dalsze lata spodziewa się w tym i 2018 r.