Nowe produkty mają powstrzymać odpływ klientów – zakłada zarząd. – Model operatora infrastrukturalnego wyczerpuje się. Konieczne są nowe kierunku rozwoju – mówi prezes Nikodem Bończa Tomaszewski.
W ubiegłym roku gros przychodów firmy pochodziło z działalności telekomunikacyjnej, na którym to rynku ceny usług od kilku lat spadają. Jak podano w odpowiedzi na nasze pytania w poniedziałek, w 2017 r. przychody Exatela wyniosły 413 mln zł, o 3,8 proc. więcej niż w 2016 r. (firma walczyła o przychody z niskomarżowego hurtu), jednak plan na 2018 r. zakłada spadek wpływów do 401 mln zł. Exatel liczy za to na stabilizację zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację (EBITDA). W ubiegłym roku EBITDA telekomu wyniosła 39,5 mln zł, w tym ma to być 39,6 mln zł. To oznacza, że marża EBITDA państwowej firmy wynosi około 10 proc. Dla porównania segment usług dla biznesu Netii ma marżę około 35 proc.
Na czysto Exatel jest ciągle na minusie. Podobnie jak ubiegły rok, także i ten zakończy stratą netto. W 2017 r. wyniosła ona 21 mln zł, w tym plan mówi o 30 mln zł, ale według Marcina Malickiego uda się ją ograniczyć. – Od 2019 r. strata netto powinna szybko maleć – mówił Marcin Malicki, członek zarządu Exatela.
Bończa-Tomaszewski zwracał uwagę, że od 2019 r. Exatel może ucierpieć za sprawą decyzji regulatora – UKE – który przymierza się do obniżenia hurtowych stawek (tzw. FTR) za zakończanie połączeń głosowych w sieciach stacjonarnych. Exatel nie świadczy głosowych usług detalicznych i nie ma własnej numeracji, ale umożliwia operatorom hurtowy zakup takiej usługi. Stawki są tu zależne od wysokości FTR-u.
Jak wyjaśniał zarząd państwowej spółki, strata wynika z inwestycji realizowanych przez firmę. W tym roku Exatel chce przeznaczyć na nie ponad 74 mln zł i rozbudować infrastrukturę o około tysiąc kilometrów światłowodów.