27 lutego minął termin składania drugich stanowisk w konsultacjach aukcji częstotliwości 3,6 GHz, czyli pierwszej w kraju aukcji pasma 5G organizowanej przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Z informacji, które zebraliśmy, wynika, że uczestnicy pierwszych konsultacji nie zmienili zdania. Część z nich nawet nie złożyła stanowisk powtórnie, uznając, że raz wystarczy. Poznaliśmy szczegóły.
Główne warunki bez zmian
Jak wiadomo, prezes UKE chce wystawić w aukcji cztery bloki częstotliwości 3,6 GHz po 80 MHz każdy. Wyznaczył minimalną cenę za blok na 450 mln zł i warunek, że jedna grupa kapitałowa może starać się o jeden blok oraz że startować może firma, która w ostatnich latach zainwestowała w sieć telekomunikacyjną przynajmniej 1 mld zł.
Cztery największe telekomy komórkowe, do których kierowana jest aukcja, kontestują szczególnie wyjściową cenę licytacji. Orange Polska uważa, że jest ona zdecydowanie za wysoka i sięga cen końcowych w licytacjach, które odbyły się w niektórych zachodnich krajach. Niespodzianką był, podtrzymywany nadal, postulat Ministerstwa Cyfryzacji, aby urząd zmienił limit bloków, o które starać może się jedna grupa kapitałowa, z jednego na dwa. Część telekomów podnosi też, że UKE niepotrzebnie ograniczył pulę częstotliwości i może zaoferować większe bloki (po 100 MHz każdy).
Nie zanosi się na to, aby UKE uznał którykolwiek z tych trzech głównych postulatów.
Co do ceny wyjściowej, to urząd nie zdradza, jak ją ustalił. W odpowiedzi na nasze pytania UKE podał tylko, że wykorzystano „metody analityczne".