UKE nie zdradza, kto złożył opinię, ani co dokładnie ona zawiera. Przyznaje, że są w niej odniesienia co do wyceny zasobu. Z naszych informacji wynika, że głos zabrał Orange Polska. Zdaniem tego telekomu UKE przyjął niewłaściwe podejście do obliczenia opłaty za przedłużenie rezerwacji i powinna być ona wyższa niż projektowane 21,6 mln zł (4,32 mln zł za 1 megaherc).
Orange Polska trzy lata temu „stracił" podobną częstotliwość (450 MHz), ponieważ nie zdecydował się uiścić opłat wyliczonych przez firmę doradczą Audytel na zlecenie UKE. Biegły musiał wycenić pasmo 450 MHz ponieważ w przeszłości telekom dostał rezerwację nieodpłatnie. Gdyby za nią zapłacił, uiszczona kwota mogłaby być podstawą do określenia zapłaty za prolongatę. A tak trzeba było ustalić wartość rynkową rezerwacji.
Doradcza firma przyjęła, że zakres 450 można będzie wykorzystać nie tylko – jak to robił telekom – do stacjonarnego bezprzewodowego internetu (w technologii CDMA), ale także na potrzeby usług mobilnej transmisji danych LTE. Audytel wyliczył, że rezerwacja warta jest nawet 115 mln zł (12,83 mln zł za 1 megaherc). Orange na warunki nie przystał, pasmo wróciło do puli, a regulator na mocy przepisów wprowadzonych przez rząd przydzielił je spółce PGE Systemy (grupa PGE) na potrzeby systemu łączności dla pracowników sektora energetycznego (jak na razie nie powstał, a plan zakładał korzystanie z masztów Orange).
Plus (dokładniej Nordisk, którego wchłonął) za pasmo 420 MHz płacił w 2006 r. 16,1 mln zł. Rezerwacja zobowiązywała zwycięzcę przetargu do wykorzystywania częstotliwości także do usług dyspozytorskich. Orange przypomina, że dziesięć lat później Nordisk wystąpił o zmianę w rezerwacji i nie ma w niej już zapisu o usługach dyspozytorskich. To – zdaniem Orange – podniosło wartość pasma, zmieniło zakres rezerwacji i trzeba określić jej wartość rynkową.
Biuro prasowe UKE poinformowało nas, że urząd odniesie się do opinii, ale w uzasadnieniu decyzji dla Plusa. ziu