Kurs Sygnity podczas piątkowej sesji spadał o niespełna 2 proc., do 9,7 zł. Jest czterokrotnie wyżej niż na początku 2020 r., ale spółka nadal jest wyceniana z dwucyfrowym dyskontem w stosunku do branżowych konkurentów. Rynek czeka na jasny sygnał świadczący o tym, że grupa wyszła już na prostą po trwających kilka lat tarapatach. Pojawia się coraz więcej argumentów przemawiających za tą tezą.
Rzut oka na przyszłość...
Najważniejszym wydarzeniem w minionym kwartale (II kalendarzowy, a III z punktu widzenia roku obrotowego spółki) była emisja obligacji, która pozwoliła na zakończenie i rozliczenie umowy restrukturyzacyjnej. Zarząd podkreśla, że brak restrykcji wynikających z tej umowy pozwoli grupie na poprawę wiarygodności, dalsze inwestycje w rozwój biznesu oraz – być może – na prowadzenie polityki dywidendowej.
W Sygnity trwa przegląd opcji strategicznych. „Być może pozwoli pozyskać strategicznego partnera, który wesprze przyszły rozwój firmy" – czytamy w liście do akcjonariuszy.
Zarząd podkreśla 12-proc. w ujęciu rok do roku wzrost kontraktacji zamówień na produkty i usługi własne Sygnity narastająco za trzy minione kwartały, co przełożyło się na wzrost portfela zamówień. Biorąc pod uwagę portfel na sam IV kwartał, widać 7-proc. dynamikę w stosunku do zeszłego roku. Czy to pozytywna informacja?