Lotos podał szacunkowe wyniki finansowe grupy kapitałowej za I kwartał. W tym czasie gdański koncern wypracował 10,97 mld zł przychodów i 1,22 mld zł zysku netto. W ujęciu rok do roku sprzedaż zwyżkowała o 87,1 proc., a czysty zarobek o 245,3 proc.
Z kolei kluczowy dla firmy wskaźnik, czyli oczyszczona EBITDA LIFO (zysk operacyjny wg LIFO powiększony o amortyzację i po wyłączeniu zdarzeń jednorazowych) sięgnął 1,33 mld zł, co oznaczało zwyżkę o 116,3 proc. W największym stopniu do jego wypracowania przyczynił się biznes produkcji i handlu. W tym przypadku trzeba jednak zauważyć, że tzw. efekt LIFO na wycenie zapasów to 0,84 mld zł (podwyższa raportowany wynik), podczas gdy rok wcześniej był ujemny i wynosił 0,34 mld zł (obniżył wyniki).
W rezultacie to działalność wydobywcza była tym biznesem, którego zyski zdecydowanie mocniej rosły niż w obszarze rafineryjno-handlowym. Wszystko dzięki utrzymującym się, wyjątkowo wysokim, cenom ropy naftowej i gazu ziemnego na światowych rynkach.
Jakie ostatecznie wyniki wypracował Lotos na początku tego roku okaże się po publikacji raportu za I kwartał, co planowane jest 27 kwietnia.
Mimo dużej poprawy wyników, giełdowi inwestorzy najwyraźniej liczyli na jeszcze wyższe zyski w Lotosie, bo dziś na otwarciu sesji, kurs akcji spółki spadł o ponad 2 proc. do 70,78 zł. W kolejnych minutach zniżki sięgały nawet przeszło 4 proc. W tym kontekście trzeba jednak zauważyć, że w kwietniu walory spółki mocno zyskiwały na wartości i obecna przecena może być rezultatem realizacji zysków przez tych, którzy kupowali papiery firmy w I kwartale. W dniu agresji zbrojnej Rosji na Ukrainę kurs akcji Lotosu spadł do najniższego w tym roku poziomu 49 zł. Od tego dnia zyskiwał na wartości. Jeszcze w pierwszych dniach kwietnia znajdował się poniżej 60 zł.