Wśród pracowników centrali Polskiej Grupy Energetycznej dużo spekuluje się w ostatnich dniach o możliwości powołania nowego członka zarządu.O ewentualności takiej mówiło się już wcześniej. Skład zarządu PGE został na wiosnę zdecydowanie „odchudzony”. Jeszcze rok temu było w nim siedem osób. Obecnie – cztery.
PGE szefuje prezes Tomasz Zadroga. Ma on trzech zastępców: Wojciecha Topolnickiego, Marka Trawińskiego oraz Piotra Szymanka. Zajmują się oni sprawami korporacyjnymi, finansami, rozwojem i działalnością operacyjną, ale nie ma w zarządzie osoby odpowiedzialnej za sprawy wytwarzania czy handlu energią elektryczną, a są to podstawowe piony działalności PGE.
[srodtytul]Co firma ma do zrobienia[/srodtytul]
Sprawy nie chciała komentować wczoraj PGE. – Decyzje takie zależą od woli właściciela, którego reprezentuje ministerstwo skarbu – powiedziała Urszula Baranowska, szefowa działu PR w grupie energetycznej. Informacje „Parkietu” potwierdził za to Jan Bury, wiceminister skarbu odpowiedzialny za energetykę. – Nie wykluczam, że w przyszłym tygodniu, a może nawet przed końcem obecnego, zarząd PGE powiększy się o jedną lub dwie osoby – odpowiedział.
Wyjaśnił, że ze względu na zadania, które musi w najbliższych miesiącach wypełnić grupa, przy takiej skali działalności cztery osoby w zarządzie to za mało. Wiceminister nie chciał mówić o nazwiskach. Wiadomo jednak, że nowe osoby nie będą prawdopodobnie rekrutowane do zarządu w trybie konkursowym. MSP, dopóki kontroluje 100 proc. akcji grupy, może powołać szefostwo grupy, zwołując walne zgromadzenie.