Śledztwo wszczęto na wniosek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Informację potwierdziła Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Płocku. – Wydział ds. przestępczości gospodarczej naszej prokuratury faktycznie prowadzi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków zarządu Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych Przyjaźń w latach 2007–2008 – powiedziała. Chodzi o rozmowy, jakie w tym okresie zarząd PERN-u prowadził z firmą J&S na temat tranzytowego przesyłu ropy naftowej rurociągiem Przyjaźń na odcinku Adamowo-Gdańsk. Ostatecznie jednak szefostwo państwowego przedsiębiorstwa ani nie przedłużyło wcześniejszych umów, ani nie zawarło nowych, przez co miało wyrządzić firmie „szkody wielkich rozmiarów”. W grę wchodziłyby szkoda, której wartość oszacowano na ponad 1,8 mln USD (przy aktualnym kursie ponad 5,2 mln zł).
– Weryfikujemy teraz wszystkie te informacje na podstawie dokumentów oraz przesłuchania świadków – wyjaśniła nam Śmigielska-Kowalska. – Na tym etapie nie badamy jeszcze kwestii związanych z bezpieczeństwem energetycznym – dodała.Śledztwo zostało wszczęte 15 lipca, a po trzech miesiącach przedłużono je do połowy stycznia 2010 r.
Z Arturem Zawartką, ówczesnym prezesem przedsiębiorstwa, nie udało się nam skontaktować. Robert Soszyński, obecny szef PERN-u Przyjaźń, nie chciał się natomiast odnieść do sprawy śledztwa. Powiedział jednak, że w latach 2004–2005 wielkość tranzytu sięgała przeciętnie 10 mln ton ropy rocznie. Potem zaczęła systematycznie spadać, a firma traciła zaufanie kontrahentów. Groziło jej, że tranzyt skurczy się do poziomu zaledwie 1–2 mln ton rocznie.
Soszyński dodał, że choć odbudowa nadszarpniętego zaufania jest bardzo trudna, PERN-owi udało się w tym roku odwrócić dotychczasowy spadkowy trend. W 2009 r. tranzytowy przesył ropy może sięgnąć 3–4 mln ton. Zdaniem Soszyńskiego o sukcesie będzie można mówić dopiero wtedy, gdy za dwa lata tranzyt przekroczy 5 mln ton rocznie.