Na sprzedaż zorganizowana cywilna część firmy

pytania do... Krzysztofa Trofiniaka, prezesa Huty Stalowa Wola kontrolowanej przez Skarb Państwa

Publikacja: 14.12.2009 07:35

Na sprzedaż zorganizowana cywilna część firmy

Foto: Archiwum

[b]W zeszłym roku kryzys przerwał przygotowania do prywatyzacji cywilnej części Huty Stalowa Wola, odpowiedzialnej za produkcję maszyn budowlanych. Rezygnujecie z tych planów?[/b]

– Przeciwnie, szukamy sposobu na to, jak przyspieszyć ich realizację, ale kryzys dotknął wszystkich wiodących producentów ładowarek, spychaczy i ciągników gąsienicowych na świecie. Słyszymy, że straty mają Komatsu, Terrex, Volvo ale też inni, mniejsi liderzy, wśród których można by upatrywać potencjalnych inwestorów w HSW: Hyundai, JCB, Doosan. Chyba tylko producenci chińscy nie przeżyli tak głębokiego załamania zamówień. Nie brak jednak zastrzeżeń do jakości chińskich maszyn i wiarygodności, zwłaszcza certyfikatów bezpieczeństwa.

[b]Wydawało się, że po wiosennym i letnim ożywieniu wasze ładowarki odzyskują rynek. Ale znów wracacie do ograniczonego czasu pracy i musicie zaciskać pasa.[/b]

– W końcu 2008 r., w najgłębszym dołku rynkowym, mieliśmy na placach niesprzedany sprzęt za 200 mln zł. A bezpieczny dla firmy poziom zapasów to około 70 mln zł. Paradoks polegał na tym, że na sprzedaż większości maszyn mieliśmy umowy, ale kontrahenci masowo rezygnowali z odbioru zamówionych ładowarek, maszyn do układania rurociągów, ciągników gąsienicowych. Pieniędzy na uregulowanie należności nie miały nawet spółki zależne Gazpromu. Żeby utrzymać się na powierzchni, wprowadziliśmy drastyczne oszczędności. Solidarnie załoga i zarząd ponosili finansowe konsekwencje czterodniowego tygodnia pracy i innych posunięć. Dopiero w połowie roku rynek drgnął. Najpierw zamówienia na średnie ładowarki popłynęły od krajowych firm budowlanych. Latem przebudziły się nasze tradycyjne, największe rynki, m.in. rosyjski i kazachski. Ale daleko jest wciąż do poziomu zamówień sprzed półtora roku. Eksperci przewidują, że straty będziemy odrabiać przez lata.

[b]Prywatyzacja części HSW musi więc poczekać na powrót koniunktury?[/b]

– Strategiczne plany rozwojowe poważnych firm, a wśród takich trzeba szukać inwestora, zwykle sięgają daleko poza cykl dekoniunktury. Nikt poza tym nie lubi przepłacać, przedsiębiorcy raczej wypatrują okazji do jak najkorzystniejszych przejęć. Kryzys może być więc sprzymierzeńcem HSW w procesie prywatyzacji. Jesteśmy firmą z ustaloną renomą, niezłymi perspektywami, która może być oferowana, wciąż jeszcze, za rozsądną cenę.Dodatkowym atutem może być zaawansowana restrukturyzacja HSW. Obecnie cała firma zatrudnia 2,2 tys. ludzi, o kilkaset mniej niż przed gospodarczym tąpnięciem. Podjęliśmy próbę zrestrukturyzowania majątku, upłynniamy tę jego część, która wciąż jest balastem dla spółki. Ktoś mógłby powiedzieć, że to nie najlepszy moment ze względu na sytuację na rynku nieruchomości. Ale tego też kiedyś, w bardziej sprzyjających warunkach, nie zrobiono. W sierpniu wyodrębniliśmy oddział I, który jest gotowy do sprzedaży. Oferujemy inwestorowi zorganizowaną, cywilną część przedsiębiorstwa...

[b]Czy rozważaliście pozyskanie kapitału poprzez giełdę?[/b]

– To nie brak pieniędzy na rozwój firmy jest największym problemem HSW. Potrzebujemy inwestora, który otworzy nam dostęp do nowych rynków maszyn budowlanych, wykorzysta swój potencjał marketingowy, wprowadzi nasze wyroby do własnej sieci dystrybucyjnej. Z produkcją sobie radzimy, nasze wyroby przeszły gruntowną transformację: mechaniczne rozwiązania zastąpiła precyzyjna hydraulika sterowana elektronicznie, staramy się wciąż udoskonalać serwis. Jesteśmy w stanie produkować 1200 ładowarek i ciągników gąsienicowych rocznie.

[b]Jesteście jedną z nielicznych państwowych firm, które nieźle żyją, nawet w kryzysie, z wojskowych zamówień. Nie chwali się pan jednak sprzedażą broni.[/b]

– Ten biznes lubi spokój, rozwagę i dyskrecję. Szczegółów nie ujawnię, o nie należy pytać MON. Mogę potwierdzić, że Centrum Produkcji Wojskowej HSW ma pracę na co najmniej najbliższe trzy lata.

[b]Dziękuję za rozmowę.[/b]

[ramka][b]80 proc. obrotów to sprzedaż maszyn budowlanych [/b]

Największym udziałowcem Huty Stalowa Wola, z pakietem ponad 56,8 proc. walorów, jest Skarb Państwa. Do państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu należy 30,8 proc. kapitału. W 2007 roku przychody HSW wyniosły 539 mln zł, a zysk przekroczył 11 mln zł. W 2008 roku wyniki się pogorszyły. Sprzedaż spadła do 534 mln zł, a zysk obniżył się do 2,7 mln zł. Około 80 procent przychodów zapewnia cywilna produkcja maszyn budowlanych. Za resztę odpowiada sprzedaż sprzętu wojskowego. Huta Stalowa Wola planuje pozbyć się zorganizowanej, wyodrębnionej cywilnej części przedsiębiorstwa o szacowanej wartości 250 mln zł.[/ramka]

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc