[b]Po ubiegłorocznej zapaści w hutnictwie w I kwartale tego roku nastąpiło długo oczekiwane odbicie cen wyrobów stalowych, które utrzymuje się w II kwartale. Jakie są pana przewidywania co do rozwoju sytuacji w II półroczu?[/b]
Sądzę, że najgorsze Drozapol ma już za sobą. Zrestrukturyzowaliśmy firmę, uporządkowaliśmy finanse i gospodarkę magazynową: nastawiliśmy się nie na ogromne ilości, lecz na zyskowną sprzedaż z godziwą marżą, zapewniającą spółce i akcjonariuszom zyski. Styczeń i luty br. były jeszcze na minusie, ale marzec okazał się przełomowy: wypracowaliśmy zysk, który pokrył z nawiązką te straty. W kwietniu i maju wypracowaliśmy marże zapewniające zyski sporo większe niż po I kwartale (po trzech miesiącach tego roku Drozapol miał 0,4 mln zł czystego zysku wobec prawie 20 mln zł pod kreską rok wcześniej – red.). To napawa optymizmem, choć do odtrąbienia zakończenia kryzysu jeszcze trochę potrzeba czasu.
[b]Branża się obawia, czy podwyżki cen wyrobów, jakich dokonują huty, zaszkodzi popytowi.[/b]
Warto pamiętać, że z powodu powodzi konieczna będzie pomoc wielu gminom, firmom, mieszkańcom w odbudowie ich gospodarstw, domów czy zakładów. Konieczne będą wydatki na wzmocnienia i odbudowę infrastruktury, powstanie sporo nowych obiektów i budowli. To jest obszar, gdzie będziemy mogli wykorzystać zasoby naszego przedsiębiorstwa.
[b]Zgodnie ze strategią na lata 2010–2012 działalność Drozapolu będzie się opierać na handlu stalą. Z jednej strony otwieracie biura handlowe, a z drugiej – niedawno wdrożyliście projekt Polskie Składy Stali, licząc na współpracę z zewnętrznymi podmiotami. Na czym polega ten projekt?[/b]