Poznańska Enea zarobiła w ubiegłym roku 620 mln złotych. W tym roku możemy się spodziewać poprawy wyniku. – W 2010 roku zima była dla nas słaba, czyli ciepła – to ograniczyło popyt na energię. W pierwszych miesiącach tego roku widać za to wyraźny wzrost gospodarczy – mówi Maciej Owczarek, prezes Enei.
[srodtytul]Cięcie kosztów [/srodtytul]
Zaznacza jednak, że nawet gdyby koniunktura nie dopisywała, to kierowana przez niego spółka ma asa w rękawie. – Prowadzimy działania, które poprawią wyniki Enei niezależnie od tego, jakie będą warunki rynkowe. W tym roku po raz pierwszy w historii grupy uruchamiamy program optymalizacji kosztów, który w ciągu trzech lat pozwoli ograniczyć wydatki o 190 mln zł. Nasze oszczędności znajdą odzwierciedlenie w wynikach finansowych – tłumaczy Owczarek.
Gdzie pojawią się te oszczędności? – Planowane działania dotyczą między innymi zmiany sposobu prowadzenia zakupów. Wstępne fazy projektu pokazują, że potencjał oszczędności może być nawet większy niż 190 mln zł, o których wspomniałem, ale tego poziomu trzymamy się jako minimum – wyjaśnia. Dodaje, że firma prowadzi dodatkowo program o nazwie „Enea 2010+”. Zmienia on między innymi politykę zarządzania majątkiem, w tym flotą samochodową i nieruchomościami w grupie. Jak zapewnia Maciej Owczarek, każdy z tych projektów przyniesie wymierne oszczędności.
Enea, podobnie jak inni gracze z energetycznego rynku, musi się jednocześnie liczyć ze spadkiem marż na sprzedaży dla klientów biznesowych. To efekt rosnącej konkurencji w branży. Jednak prezes Enei zwraca uwagę, że grupa ma solidny portfel klientów na własnym terenie (Wielkopolska, Lubuskie i Pomorze Zachodnie – red.). Natomiast chcąc pozyskać odbiorców spoza swojego obszaru działalności, musi oferować im niższe stawki. – Jednak to dobrze, że wciąż możemy pozyskiwać nowych klientów prostą walką cenową. Jesteśmy na to przygotowani – podsumowuje Owczarek.