Grupa Lotos opublikowała wczoraj część danych, które miały główny wpływ na wyniki finansowe za trzeci kwartał. I wszystko wskazuje na to, że prognozy analityków sprawdzą się. Jak zarząd firmy przyznał wcześniej, okres lipiec–wrzesień był dla spółki trudny.

W wydanym wczoraj komunikacie szefowie Lotosu poinformowali, że gwałtowne osłabienie polskiej waluty względem amerykańskiej pod koniec zeszłego kwartału wpłynie negatywnie na wynik operacyjny spółki na kwotę 284 mln zł. Wpływ kursu walutowego co do skali – jak oceniła spółka – był nietypowy. Jednocześnie bowiem pomimo stabilnych cen surowców i produktów wyrażonych w USD, ich wzrost wyrażony w złotych przyczynił się do powstania tzw. efektu LIFO, zwiększającego raportowany wynik EBIT o ok. 124 mln zł. Natomiast wysokie zadłużenie, które Lotos ma w dolarach, po przeliczeniu na złote wpłynęło na wynik z działalności finansowej, obniżając go o ok. 360 mln zł. Obecny rok jest pierwszym, w którym gdańska firma spłaca raty kredytu zaciągniętego na rozbudowę rafinerii, dzięki której wzrosły do 10 mln t rocznie jej możliwości przerobu ropy.

Te dane mogą być sygnałem, że gdańska spółka może mieć problemy z osiągnięciem na koniec grudnia zapowiadanego przez zarząd na początku roku zysku netto w wysokości miliarda złotych.

Choć Lotos nie ujawnił szczegółów dotyczących działalności swojej głównej rafinerii w Gdańsku, to jednak podał dane dotyczące tzw. modelowej marży, uzyskiwanej z przerobu ropy w zeszłym kwartale. Okazało się, że jest ona niższa o prawie 30 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2010 roku, natomiast spadek kwartał do kwartału wyniósł ok. 20 proc. Spadek marż jest nie tylko słabością polskiej grupy paliwowej.