Premier Donald Tusk zapowiedział, że po dzisiejszym posiedzeniu Rady Ministrów spotka się z najważniejszymi w kraju osobami, które mają wpływ na przygotowania do budowy elektrowni jądrowej. To wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński, minister skarbu Mikołaj Budzanowski oraz prezes Polskiej Grupy Energetycznej Krzysztof Kilian.
Inwestycja wymaga wsparcia
Z naszych informacji wynika, że spotkanie może dotyczyć w dużej mierze finansowania tej wielkiej inwestycji i jej opłacalności w porównaniu z innymi technologiami. Budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej może kosztować nawet 55?mld zł. Eksploatacja takiej jednostki jest stosunkowo tania, ale projekt utrudniają gigantyczne nakłady kapitałowe, które trzeba najpierw ponieść.
Kwestią, którą rząd i PGE muszą wkrótce wyjaśnić, jest formuła pomocy, na którą może liczyć spółka. W tej sprawie pojawiły się w ostatnich miesiącach rozbieżności.
Głośnym echem w branży energetycznej odbiła się niedawna wypowiedź ministra Budzanowskiego, który powiedział w wywiadzie udzielonym naszej redakcji, że w dzisiejszych warunkach nie jest możliwe, by rząd wspierał inwestycję w polski atom. I rzeczywiście – duże ograniczenia w tej kwestii nakładają na Polskę regulacje unijne. Co więcej, trudno sobie wyobrazić, by w okresie walki z deficytem budżetowym rząd dokładał się do budowy. Natomiast Krzysztof Kilian często przypomina, że państwo musi podjąć w tej kwestii jakieś działania, ponieważ wszędzie na świecie siłownie jądrowe są wspierane przez państwa. Trzeba jednak pamiętać, że wcale nie musi on mieć na myśli wsparcia finansowego.
Z punktu widzenia PGE kluczowe mogłoby być np. zapewnienie, że po rozpoczęciu inwestycji rząd się z niej nie wycofa. Eksperci związani z branżą przypominają również, że w wielu krajach stosowane są kontrakty różnicowe, które zapewniają, że energia z atomu jest sprzedawana po z góry założonej cenie, co zmniejsza ryzyko inwestycji.