Dokładnie od 8 września Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nie otrzymuje od Gazpromu takich ilości gazu, o jakie wnioskuje zgodnie z zapisami kontraktu jamalskiego. – Dotychczas redukcje stanowiły od 6 proc. do 46 proc. dobowego wolumenu zamówionego u dostawcy – twierdzi Dorota Gajewska, rzecznik prasowy PGNiG. Dodaje, że braki są na bieżąco uzupełniane importem surowca z Zachodu.
Zgłaszane przez końcowych odbiorców zapotrzebowanie dodatkowo jest pokrywane surowcem pochodzącym z krajowego wydobycia oraz z podziemnych magazynów gazu. Spółka nie podaje, w jakiej części popyt jest zaspokajany z poszczególnych źródeł. Informuje jedynie, że jest to uzależnione od wysokości zgłaszanego przez odbiorców zapotrzebowania.
Surowca nie zabraknie
Mimo że Rosjanie limitują swój eksport, paliwa nie powinno zabraknąć. – Dostawy gazu do odbiorców PGNiG przebiegają bez zakłóceń. Jednocześnie informujemy, że PGNiG nie przewiduje konieczności wprowadzania ograniczeń w dostawach gazu do odbiorców – mówi Gajewska.
Podobnie uważają specjaliści. – Jeszcze niedawno martwiliśmy się, że PGNiG będzie miało duży nadmiar gazu. Dziś zarówno taki scenariusz, jak i przeciwny, mówiący o tym, że surowca zabraknie, nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości – uważa Tomasz Kasowicz, analityk DM BZ WBK. Dodaje, że Polska ma dziś znacznie większe możliwości importu paliwa z Niemiec i duże możliwości jego magazynowania.
We wtorek rano magazyny PGNiG były wypełnione w 55 proc., a za nami już większość sezonu grzewczego. Spółka zapewnia, że odbiór gazu jest realizowany zgodnie z planem, na poziomie zapewniającym pokrycie zapotrzebowania końcowych klientów do końca zimy. Zakończenie odbioru surowca z magazynów planowane jest w kwietniu. Dużo będzie tu jednak zależało od temperatury powietrza, która ma decydujący wpływ na jego zużycie w Polsce.