Rada nadzorcza kontrolowanego przez państwo Tauronu dokonała tego, czego nie udało się w sierpniu. Z funkcji prezesa odwołano Dariusza Luberę. W jego miejsce powołano Jerzego Kurellę, wcześniej związanego z PGNiG.
Wymiana władz
Decyzja zaskoczyła rynek, choć wiadomo było, że punkt dotyczący zmian w zarządzie spółki był w porządku obrad nadzoru Tauronu. Potwierdził to nawet w środę minister skarbu Andrzej Czerwiński. Nowy szef Tauronu został odwołany z funkcji wiceprezesa ds. handlowych PGNiG pod koniec 2014 r. właśnie przez nadzór zdominowany przez reprezentantów Skarbu Państwa.
Do zarządu Tauronu oprócz Kurelli weszli też Michał Gramatyka na stanowisko wiceprezesa ds. handlowych i Henryk Borczyk jako wiceprezes ds. korporacji. Zastąpili odpowiednio Katarzynę Rozenfeld i Aleksandra Grada, byłego ministra skarbu, których też odwołano. Z kolei Stanisław Tokarski, wiceprezes ds. strategii i rozwoju, oraz Krzysztof Zawadzki, wiceprezes ds. finansowych, złożyli rezygnacje.
Zdaniem analityków te personalne rozgrywki negatywnie wpłyną na nasz rynek kapitałowy. – Na skutek takich decyzji odzyskanie zaufania inwestorów, przede wszystkim zagranicznych, do spółek Skarbu Państwa notowanych na GPW będzie zajmować coraz więcej czasu – mówi Bartłomiej Kubicki z Societe Generale, który pozytywnie ocenia pracę odwołanego zarządu. Rynek przyjął zmianę zarządu jako karę za postawienie zaporowych warunków przy kupnie od SRK kopalni Brzeszcze.
Nieakceptowalne warunki
Zależna od Tauronu spółka RSG nie doszła w środę do porozumienia w sprawie szczegółowych warunków umowy przedwstępnej, mimo że zespoły negocjacyjne rozstały się około godziny 22. Chwilę potem SRK wydało komunikat o bezterminowym zawieszeniu rozmów.