– Zasoby techniczne wydobywane węglowodorów w łupkach w basenie bałtycko-podlasko-lubelskim są tego rzędu wielkości co podane we wcześniejszym raporcie, z zastrzeżeniem, że jest nieco więcej ropy, ale mniej gazu – informuje Adam Wójcicki z PIG. Dodaje, że z wykonanych odwiertów wynika, że ropa występuje nie tylko samodzielnie, ale też w złożach wcześniej ocenianych jako gazonośne.
Poprzednie prognozy mówiły, że najbardziej prawdopodobne jest, że zasoby gazu z łupków w Polsce mieszczą się w przedziale od 346 mld m sześc. do 768 mld m sześc. Z kolei szacunki dotyczące zasobów ropy łupkowej wynosiły 215–268 mln ton. Dla porównania roczne zużycie gazu w Polsce wynosi około 16 mld m sześc., a ropy około 24 mln ton.
Wójcicki tłumaczy, że obecne szacunki oparto na informacjach uzyskanych z 64 odwiertów wykonanych w skałach łupkowych w ostatnich kilku latach oraz najnowszych wyników ze starych odwiertów. Poprzednie prognozy wykonano z kolei tylko na podstawie danych z 39 historycznych odwiertów przeprowadzonych w latach 50., 60., 70. i 80.
– Na podstawie najnowszych informacji zmieniliśmy zasięg stref gazonośnych i roponośnych. Dotyczy to zwłaszcza Pomorza – mówi Wójcicki. PIG zweryfikował też prognozy podawane wcześniej przez inne instytucje, zwłaszcza amerykańskie, które mówiły, że możemy mieć nawet 5,3 mld m sześc. gazu z łupków. Biorąc pod uwagę niektóre faktyczne parametry skał łupkowych w Polsce i odnosząc je do zakładanych przez Amerykanów, należałoby ich szacunki podzielić nawet przez pięć.
PIG ostrzega przed porównywaniem polskich skał łupkowych z amerykańskimi i wyciąganiem z tego tytułu daleko idących wniosków. – Baseny amerykańskie są nieporównywalne do żadnych innych na świecie. Tak korzystne warunki jak tam są być może tylko w Argentynie – twierdzi prof. Grzegorz Pieńkowski z PIG. Dodaje, że od niedawna produkcja gazu z łupków prowadzona jest też w Chinach. Eksploatacja tamtejszych złóż jest dużo trudniejsza i mniej opłacalna niż amerykańskich. – Ze względu na występujące u nas warunki geologiczne powinniśmy się bardziej wzorować na poszukiwaniach prowadzonych w Chinach niż z USA – dodaje Pieńkowski.