W poniedziałek inwestorzy na GPW najchętniej handlowali papierami KGHM. Kurs koncernu rósł o nawet 3,9 proc., do 73,47 zł.
Spółce sprzyjają notowania miedzi – na giełdzie w Londynie czerwony metal w ciągu dwóch tygodni podrożał o 7,8 proc., cena przekroczyła 5 tys. USD za tonę. Licząc w naszej walucie, dynamika zwyżki była niemal identyczna. Notowania samego KGHM w tych dniach mocniej się wahały, niemniej teraz są o ponad 6 proc. wyżej niż dwa tygodnie temu.
Deficyt czy nadwyżka?
Kluczowym czynnikiem dla wyceny KGHM są notowania miedzi. Po poprzednich spadkowych latach w tym roku notowania surowca na giełdzie w Londynie przypominają sinusoidę w przedziale 4,5–5 tys. USD za tonę.
– Niedawne intensywne zwyżki na rynku miedzi były wywołane nieco lepszymi danymi z Chin, prognozami dotyczącymi zbilansowania rynku miedzi w tym i przyszłym roku, a na początku bieżącego tygodnia także większym ogólnym optymizmem na rynkach finansowych po informacjach o braku zarzutów karnych dla Hillary Clinton w związku z aferą e-mailową – ocenia Dorota Sierakowska, analityk surowcowy DM BOŚ. – Niemniej po tak dynamicznych wzrostach uzasadnione jest odreagowanie, zwłaszcza że w długoterminowej perspektywie nadal mamy do czynienia z trendem spadkowym na rynku miedzi. Wciąż kupujący mają zbyt mało fundamentalnych argumentów, by doprowadzić do trwałej zwyżki na tym rynku – podkreśla.
W komentarzu z ubiegłego tygodnia eksperci DM BOŚ wskazali, że pojawiły się raporty sugerujące, iż globalny rynek miedzi będzie w tym i przyszłym roku w miarę zbilansowany, a nawet może się na nim pojawić deficyt. Według International Wrought Copper Council w tym roku deficyt sięgnie 120 tys. ton, a w przyszłym 60 tys. ton, podczas gdy International Copper Study Group wcześniej informowała, że spodziewa się co prawda deficytu w tym roku, jednak w przyszłym już nadwyżki rzędu 175 tys. ton.