Szalejący w Australii cyklon Debbie wywarł ogromny wpływ na światowe ceny węgla koksowego, a w dalszej kolejności na notowania Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Spustoszenia, jakie wywołał żywioł w regionie bogatym w złoża węgla, spowodowały gigantyczne utrudnienia w transporcie surowca. To natychmiast wywindowało ceny węgla – w ciągu zaledwie kilku dni wzrosły one o 100 proc., do około 300 dolarów za tonę – i dało nadzieję na wysokie zyski także polskiego producenta.
Gwałtowny wzrost
Na reakcję kursu JSW nie trzeba było długo czekać. Tyko od początku kwietnia do ostatniego poniedziałku akcje spółki podrożały aż o 20 proc., sięgając maksymalnie 77,6 zł. Dopiero wtorek przyniósł korektę kursu o około 4 proc. Nadzieje na duży zarobek JSW jednak pozostały, bo wciąż nie jest znany benchmark (uśredniona cena z ostatnich tygodni) dla cen węgla koksowego na II kwartał, który jest ustalany w australijskich portach i stanowi wytyczną dla całego świata.
– Niewykluczone, że ten ostatni wzrost cen spotowych węgla będzie miał przełożenie na benchmark dla tego surowca na II kwartał. To byłaby oczywiście dobra informacja dla JSW, ale jednocześnie musimy pamiętać, że na rynku europejskim nic się nie zmieniło, więc negocjacje polskiej spółki z klientami nie będą łatwe – twierdzi Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
Z kolei Paweł Puchalski z DM BZ WBK nie przypuszcza, by problemy z podażą węgla koksowego, wywołane cyklonem w Australii, miały istotny wpływ na benchmark. – Dlatego nie zmieniam prognoz i nadal spodziewam się benchmarku na poziomie około 160 USD/t. Każdy dolar powyżej tej ceny będzie dla mnie pozytywnym zaskoczeniem – podkreśla. – Jednak każde zjawisko, takie jak to z przełomu roku (węgiel po 310 USD/t) czy obecne (węgiel po 300 USD/t), powinno uświadamiać nam, że w przypadku pojawienia się kolejnych barier i przeszkód w dostępie do węgla koksującego wyniki i kurs JSW mogą silnie zwyżkować – dodaje analityk.