Niektórzy specjaliści już szacują, jaki będzie jego wpływ na przyszłe wyniki koncernu. Według Łukasza Prokopiuka, analityka DM BOŚ, nowe instalacje powstałe w ramach tej inwestycji mogą przyczynić się do zwiększenia skonsolidowanego zysku EBITDA o około 500 mln zł rocznie. Stanie się tak m.in. przy założeniu braku istotnych i nieprzewidywanych zdarzeń oraz utrzymaniu marży rafineryjnej na poziomie 6,5 USD za baryłkę.

Jeśli marże będą wyższe, czyli takie jak w tym i poprzednim roku, wówczas EBITDA może wzrosnąć nawet o 800–900 mln zł rocznie. Dla porównania w 2016 r. wynosiła ponad 2,9 mld zł, a w I półroczu tego roku prawie 1,2 mld zł. Prokopiuk zwraca uwagę, że jego założenia są dość konserwatywne, gdyż do swoich obliczeń przyjął dodatkową produkcję realizowaną na bazie oleju napędowego w wysokości około 400 tys. ton. To w przybliżeniu dwie trzecie tego, co szacuje zarząd Grupy Lotos. W efekcie oczekuje dobrej dynamiki zysków, znaczącej poprawy poziomu przepływów pieniężnych oraz dalszego spadku długu netto grupy, co powinno się przełożyć na sowite dywidendy w przyszłości.

DM BOŚ w rekomendacji z 2 października podniósł wycenę akcji Grupy Lotos z 74,5 zł na 80 zł. Dla porównania w dniu jej wydania walory spółki kosztowały 60 zł, a we wtorek na otwarciu sesji 66,79 zł. Jednocześnie podtrzymano dla walorów firmy rekomendację „kupuj". Papiery Lotosu od kilku sesji ustanawiają nowe, historyczne rekordy cenowe.

We wtorek kilkadziesiąt minut po otwarciu notowań handlowano nimi nawet po 68,85 zł. Wówczas oznaczało to wzrost kursu o 3,7 proc. Głównym motorem napędzającym dziś popyt na akcje firmy jest rekordowo wysoka marża rafineryjna. We wrześniu sięgała ona 10,4 USD. Z kolei rok wcześniej wynosiła 7,31 USD. TRF