Presja na spadek cen ropy jest uzasadniona ze względu na ubiegłotygodniową, zgodną z oczekiwaniami decyzję OPEC, dotyczącą przedłużenia porozumienia naftowego do końca 2018 r. w dotychczasowej formie. Ponieważ taki scenariusz był już uwzględniony w cenach ropy, to o dalsze ich zwyżki będzie trudno bez dodatkowych bodźców fundamentalnych. Obecnie cena ropy już nie reaguje na te ze strony OPEC – w poniedziałek pojawiły się informacje o tym, że w listopadzie produkcja ropy naftowej w krajach kartelu spadła o 300 tys. do 32,48 mld baryłek dziennie. To najniższy wynik od maja tego roku, a jednocześnie jest to dowód na nieustępujące dobre dopasowanie krajów OPEC do ustalonych limitów produkcji. W listopadzie wyniosło ono imponujące 112 proc. w porównaniu z październikowym wynikiem 96 proc.
Niemniej w dużej mierze to duże cięcie produkcji wynikało z czynników przejściowych, takich jak remonty na polach naftowych w Angoli czy też wewnętrzny konflikt zbrojny w Iraku. Pewnym zgrzytem w tym pozytywnym obrazku były także wtorkowe słowa ministra energii Kazachstanu o tym, że jego krajowi będzie ciężko dopasować się do obowiązujących limitów produkcji. Kazachstan to jeden z krajów spoza kartelu OPEC, które dołączyły do naftowego porozumienia.