Orlen w ramach prywatnej oferty akcji Banku Ochrony Środowiska ma objąć 2,5 mln walorów, co kosztować go będzie 25 mln zł. Biorąc pod uwagę skalę Orlenu – wielkość jego kapitałów i zysków – to niewiele, ale może rodzić pytania po co petrochemicznej spółce inwestycja w kontrolowany przez państwo bank, który w dodatku osiąga niską rentowność. Poza tym z BOŚ trudno liczyć w najbliższych latach na dywidendę biorąc pod uwagę jego wyniki, sytuację kapitałową i trendy panujące w bankowości.
BOŚ kończy właśnie trwającą od marca prywatną ofertę akcji, z których pozyska nie 400 mln zł, jak pierwotnie planował, ale 300 mln zł. Oferta byłaby zupełnym niewypałem gdyby nie wsparcie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki wodnej, który jest głównym akcjonariuszem BOŚ (ma 52 proc. akcji) i deklarował objęcie walorów o wartości do 210 mln zł.
Najprawdopodobniej także inne państwowe instytucje dołożyły się do emisji BOŚ. Już w poprzedniej ofercie, przeprowadzonej latem 2016 r., w której BOŚ pozyskał z emisji 40 mln akcji 400 mln zł, PKO BP (czyli największy bank w Polsce) kupił 1,13 mln akcji serii U za 11,3 mln zł. Być może teraz także inne państwowe firmy przeprowadziły podobną inwestycję. W akcjonariacie BOŚ jest jeszcze BGK (ma prawie 10 proc. akcji) oraz Lasy Państwowe (prawie 7 proc. akcji).
Orlen i BOŚ podpisały teraz list intencyjny, zgodnie z którym „będą prowadzić rozmowy w celu wypracowania ram potencjalnej współpracy w obszarze doradztwa w przygotowaniu inwestycji z zakresu ochrony środowiska oraz odnawialnych źródeł energii. Planowane w przyszłości wspólne działania, na bazie posiadanych przez strony unikatowych na rynku kompetencji, mają na celu stymulowanie rozwoju proekologicznych przedsięwzięć związanych zarówno z podnoszeniem standardu ochrony środowiska jak i inwestycji w kierunku gospodarki niskoemisyjnej" – dodano w komunikacie.