Znacznie większa podaż walorów niż popyt na nie była efektem wystąpienia kilku czynników. Przede wszystkim koncern podał wysokość osiągniętych marż. We wrześniu okazały się znacznie słabsze zarówno w ujęciu rok do roku, jak i miesiąc do miesiąca. W tym czasie spółka zanotowała tylko 5,1 USD marży rafineryjnej na każdej baryłce przerobionego surowca łącznie z dyferencjałem Brent/Ural, czyli różnicy w cenie między ropą wydobywaną spod dna Morza Północnego i rosyjską, którą głównie przetwarzają polskie rafinerie. To prawie połowę mniej niż rok temu.
Istotnie spadła również marża petrochemiczna, bo do 851 euro z 910 euro za każdą tonę tego typu produktów. Gorsze dane zanotowane we wrześniu przełożyły się na zniżki marż w całym III kwartale. To może oznaczać, że wyniki grupy kapitałowej w tym czasie również będą słabsze od oczekiwań.
Notowaniom walorów PKN Orlen nie pomaga rosnący obecnie kurs ropy naftowej. We wtorek przekraczał chwilami nawet 85 USD za baryłkę, czyli najwięcej od 2014 r. To oznacza, że koncern musi kupować surowiec po wyższych cenach, mając jednocześnie ograniczone możliwości szybkiego przerzucenia rosnących kosztów na wytwarzane w swoich instalacjach produkty. Droga ropa ma za to pozytywny wpływ na działalność wydobywczą. Orlen wydobywa jej jednak stosunkowo mało.
Nieco lepiej sytuacja pod tym względem wygląda w Lotosie, który wydobywa więcej ropy niż płocki koncern. W efekcie spółka więcej zarabia w tym segmencie. Z drugiej strony od dłuższego czasu ze swoich złóż pozyskuje coraz mniej surowców. W II kwartale wydobycie koncernu było w Polsce o 11,5 proc. mniejsze niż rok temu. Mocno zmalało też na Litwie i w Norwegii. Co więcej, opóźnia się zagospodarowanie roponośnego złoża B8 na Morzu Bałtyckim. Nie wiadomo też, kiedy zostaną przeprowadzone zapowiadane akwizycje nowych złóż.
W Lotosie, tak jak w PKN Orlen, droga ropa ma w krótkim terminie niekorzystny wpływ na działalność rafineryjną. Co więcej, we wrześniu gdański koncern też zanotował mocny spadek marży na przerobie tego surowca. Wyniosła ona zaledwie 5,59 USD wobec 10,4 USD rok wcześniej. W rezultacie inwestorzy dość chętnie wyprzedawali walory Lotosu. W połowie sesji papiery spółki taniały o 1,4 proc., czyli do 73 zł.