Według naszych źródeł rada pierwotnie miała odwołać w piątek prezesa JSW Daniela Ozona. Powodem miał być szum wokół Andrzeja Burskiego, dyrektora w resorcie energii, który kierował audytem w JSW. Spółki z udziałem Skarbu Państwa zbuntowały się bowiem i poprosiły o analizę ekspertów – czy mogą przekazywać poufne informacje o spółce osobom spoza rady nadzorczej. Opinia sporządzona przez sześciu profesorów prawa okazała się miażdżąca dla resortu energii. Z pisma, do którego dotarliśmy wynika, że – według prawników - o ile samo ustanowienie zespołu audytu jest dopuszczalne, to poważne zastrzeżenia budzi sposób i cel powołania jednocześnie z nim grupy zewnętrznych ekspertów, będących pracownikami Ministerstwa Energii. „Już sam sposób zredagowania uchwały, w którym mowa jest o wykonywaniu właścicielskich czynności kontrolnych na polecenie ministra energii podważa niezależność rady nadzorczej jako samodzielnego organu kontroli spółki akcyjnej, a tym bardziej spółki publicznej” – czytamy w opinii prawnej.
Sprawa jest o tyle poważna, że zainteresowała się nią Komisja Nadzoru Finansowego. KNF zwróciła się do JSW o wyjaśnienie, na jakiej podstawie spółka przekazuje Andrzejowi Burskiemu informacje. Dodała przy tym, że przekazywanie informacji poufnych osobom nieuprawnionym jest karalne.
Ostatecznie jednak nadzór wycofał się z planów zmian w zarządzie. Podobnie było we wrześniu, kiedy rada miała zająć się dymisją Ozona, ale w końcu jej posiedzenie zostało odwołane. Murem za Ozonem stanęły górnicze związki zawodowe, które wystosowały listy do resortu energii, lokalnych działaczy PiS i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Natomiast dziś w Chełmie Daniel Ozon przedstawił plany inwestycyjne JSW na Lubelszczyźnie. Oficjalnie potwierdził zainteresowanie spółki złożami węgla koksującego, na których kopalnię budować chce Prairie Mining. Obie firmy negocjują obecnie warunki transakcji przejęcia przez JSW projektów Prairie w lubelskim zagłębiu i związanych z eksploatacją złoża Dębieńsko na Śląsku.