Od dołka z początku roku papiery KGHM podrożały o prawie 14 proc., do niemal 98 zł. Od marca ub.r. kurs koncernu porusza się w trendzie bocznym, w zakresie 83–97 zł.
Kurs podąża w ślad za notowaniami miedzi. Czerwony metal na parkiecie w Londynie od dołka z początku roku podrożał o 8 proc., do 6,2 tys. USD za tonę, również dochodząc do górnej granicy obserwowanego przez ostatnie miesiące trendu bocznego.
Dwa impulsy
– Trwała poprawa notowań KGHM byłaby możliwa, gdyby nastąpił silny i trwały wzrost cen miedzi lub srebra. W jaki sposób ukształtują się notowania w krótkim terminie, trudno jednoznacznie wyrokować. Dużo zależy od rozwoju sytuacji na linii USA–Chiny, jednak to już dawno przestał być rynek czysto towarowy – komentuje Paweł Puchalski, analityk Santander BM. Dodaje, że poprawa notowań KGHM mogłaby też nastąpić, gdyby zmniejszono lub zniesiono podatek od wydobycia kopalin. Jak dotąd przedwyborcze obietnice sprzed czterech lat nie zostały spełnione. Ubiegłoroczna modyfikacja funkcjonowania daniny niczego z punktu widzenia wypływu gotówki nie zmieniła: KGHM zyskał możliwość przekazania części pieniędzy w formie darowizny samorządom.
Według Puchalskiego inwestorzy nie znajdą też w tym roku pocieszenia w dywidendzie. – W zeszłym roku spółka pierwszy raz od wielu lat nie wypłaciła dywidendy i w naszym modelu na ten rok również zakładamy, że wypłaty nie będzie – podsumowuje Puchalski.
Analitycy DM BOŚ w styczniowym raporcie założyli ceny miedzi na ten rok na 6,3 tys. USD za tonę, a na przyszły na 6,5 tys. USD, zastrzegając, że nie jest wykluczone, że to zbyt optymistyczne szacunki. Dziś trudno bowiem mieć pewność, że nastroje inwestorów na rynku metali się poprawią. Wciąż żywe są obawy o światowy popyt na miedź w obliczu nieprzewidywalnej wojny handlowej, którą toczą Chiny i Stany Zjednoczone.