Kurs KGHM porusza się w takt notowań miedzi. Na przełomie lutego i marca kurs spadł z poziomu 5,8 tys. USD za tonę do 4,6 tys., by pod koniec czerwca przebić 6 tys. i w lipcu dojść do 6,3 tys. USD/t.
Motorem wzrostu notowań surowca w ostatnich tygodniach są doniesienia z Ameryki Południowej mówiące m.in. o znacznym pogorszeniu sytuacji epidemicznej i wzroście zakażeń koronawirusem w Chile – ten kraj jest największym globalnym producentem czerwonego metalu. Rynek obawia się ryzyka negatywnego wpływu pandemii na pracę kopalń i zmniejszenia podaży. Z dużą liczbą zakażeń wśród górników zmaga się między innymi państwowe Codelco. Jak dotąd niepokojące dane nie płyną z kopalni Sierra Gorda, w której 55 proc. udziałów ma KGHM.
Dorota Sierakowska, analityk surowcowy DM BOŚ, wskazuje, że jak dotąd kopalnie miedzi w Ameryce Południowej w ostatnich miesiącach funkcjonowały niemal bez zakłóceń i podaż nie spadła tak istotnie, jak się obawiano. Jeśli chodzi o drugi czynnik wzrostu notowań – dobry popyt chińskiej gospodarki, będącej największym konsumentem miedzi – to potencjał może się wyczerpywać. Sierakowska podkreśla bowiem, że Państwo Środka wchodzi w sezon letni i z powodu pogody aktywność wielu przedsiębiorstw budowlanych jest mniejsza, co może oznaczać zmniejszenie zapotrzebowania na metal.
Według wstępnych szacunków w ciągu pierwszych pięciu miesięcy kopalnia Sierra Gorda wyprodukowała (licząc dla 55 proc. udziałów KGHM w joint venture) 31,7 tys. ton miedzi i 10,1 tony srebra. To o odpowiednio 30 i 85 proc. więcej niż rok wcześniej. ar