Wydarzenie to jest kluczowe z punktu widzenia rynku długu i rentowności amerykańskich papierów skarbowych. Oprocentowanie dziesięcioletnich obligacji USA wzrosło od początku roku z poziomu 0,91 proc. do 1,60 proc. Tak szybka zwyżka w pewnym momencie zaskoczyła inwestorów na Wall Street, a także mogła prowadzić do zmniejszenia atrakcyjności złota, co z kolei mogło prowadzić do spadku poniżej 1700 USD za uncję.

Przedstawiciele Fedu w swoich wypowiedziach nie reagują na wzrost rentowności w przeciwieństwie do kolegów i koleżanek z Europejskiego Banku Centralnego, Banku Anglii czy Banku Australii, gdzie zwiększa się tempo zakupów, aby powstrzymać wzrost rynkowych stóp procentowych. Jeśli Fed poszedłby tą drogą i zakomunikował zwiększenie tempa skupu obligacji czy skali skupu obligacji, mówi się też o możliwości przesunięcia w ramach skupu MBS-ów. Wtedy też Fed w ramach QE mógłby kupować za kwotę 20 mld MBS-y i za kwotę 100 mld obligacje. Obecni jest to odpowiednio 40 mld i 80 mld.

Jakiekolwiek działanie Fedu hamujące wzrost rentowności mogłoby być dla rynków ulgą. Tzn. mogłoby to przyspieszyć zwyżki na Wall Street, osłabić nieco dolara amerykańskiego, a także mogłoby pomóc notowaniom złota, które od zeszłych wakacji systematycznie spada z poziomów powyżej 2000 USD. ¶