To tylko przypuszczenie, ale poparte pewnymi faktami. Tak właśnie zrodziła się w ZSRR wspinaczka na czas, bo w tradycyjnych odmianach wspinaczki sportowej bezkonkurencyjni byli przedstawiciele krajów alpejskich.

Nietrudno o wrażenie, że taka sama jest geneza części nowych szkół ekonomii, które przybliża wydana niedawno po polsku książka „Pomyśleć ekonomię od nowa". Niezależnie od korzeni nowe dyscypliny sportu bywają bardziej widowiskowe od starych, a z czasem się popularyzują. Z nowymi szkołami ekonomii jest podobnie. Warto je znać, często pobudzają do myślenia, wzbogacają nasze rozumienie zjawisk ekonomicznych. Niestety, autorzy książki popełniają błąd, prezentując ekonomię heterodoksyjną w opozycji do ekonomii głównego nurtu, czyli – w ich ocenie – ekonomii neoklasycznej. W rzeczywistości bowiem czegoś takiego jak akceptowalna powszechnie doktryna ekonomiczna od dawna nie ma (może nigdy nie było?). Tzw. główny nurt to amalgamat pomysłów z różnych szkół, z których wiele nie próbuje nawet budować holistycznych teorii ekonomicznych. Dobrze to widać już w pierwszym rozdziale książki dotyczącym postkeynesizmu. Otóż wiele z keynesowskich koncepcji, które autor tego rozdziału przeciwstawia ekonomii głównego nurtu, jest powszechnie akceptowanych. Co więcej, głównonurtowi, niedogmatyczni ekonomiści od dawna są krytykowani za „dwuręczność", brak zdolności do formułowania jednoznacznych zaleceń dla polityków. Twierdzenie, że ekonomia powinna być jeszcze bardziej pluralistyczna, to pozbawianie jej jakiegokolwiek praktycznego zastosowania. GS