Rosjanie ukradli właśnie pięć statków wypełnionych zbożem w porcie w Berdiańsku. To oznacza, że przynajmniej część ukraińskich portów działa, mimo że miały być zamknięte od początku napaści Rosji. Jak wygląda dziś eksport zboża z Ukrainy i dlaczego tamtejsza produkcja zboża jest tak ważna?
To na pewno sensacyjna wiadomość, że mocarstwo światowe kradnie pięć statków ze zbożem. To pokazuje, że działa infrastruktura portowa, co ma znaczenie dla przyszłości. Porty działają w sensie technicznym, ale sądzę, że nadal nie mogą eksportować na Zachód, zakładam, że Rosjanie ukradli to zboże dla siebie, wysłali je do Rosji lub zatrzymali. To pokazuje, dlaczego ta wojna jest tak ważna dla rynku surowców spożywczych, głównie zbóż i nasion oleistych. Zależnie od roku między 25 a 33 proc. światowego handlu zbożem odbywa się z basenu Morza Czarnego, z tamtejszych portów. Przeliczyliśmy, jaka jest teoretyczna pojemność odpraw kolejowych, i okazało się, że Ukraina jest w stanie koleją wyekspediować tylko ok. 15 proc. swojej produkcji przeznaczonej na eksport. Dlatego tak ważne są porty morskie. Była minister rolnictwa Ukrainy napisała, że w portach ugrzęzło 6 mln ton zboża, na które czeka Afryka Północna i Azja.
Skąd w tej układance bierze się Afryka i Azja?
Trzeba patrzeć na szlaki morskie, nie lądowe. Statki, które wożą ukraińską pszenicę, kukurydzę i olej słonecznikowy, trafiały do Afryki Północnej, gdzie ładunek był najczęściej kupowany przez rządy takich państw, jak Egipt, Algieria, Maroko, Tunezja czy Libia. To zboże prawie zawsze było przeznaczone na przemiał w ramach interwencji, z tego ziarna był pieczony dotowany chleb i w praktyce rozdawany najuboższym mieszkańcom. To ma kolosalne znaczenie – pamiętajmy, że arabska wiosna w 2008 r. zaczęła się od tego, że ceny chleba poszły o 30 proc. w górę.