Ring wolny dla Rosjan

200 tys. dolarów dostali złoci medaliści mistrzostw świata w boksie amatorskim. To rekord, a za kilka lat zarobią jeszcze więcej. Wszystko dzięki Rosjaninowi Umarowi Kremlowowi, który poszedł na wojnę z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim (MKOl) i cywilizowanym światem.

Publikacja: 21.05.2023 12:48

Umar Kremlow ( z prawej), szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu, wymarzył sobie, że będzie zbaw

Umar Kremlow ( z prawej), szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu, wymarzył sobie, że będzie zbawcą szlachetnej dyscypliny, ale okazuje się raczej jej grabarzem.

Foto: AFP/ SPUTNIK Gavriil Grigorov

To były niemal zawody z alternatywnej rzeczywistości – takiej, gdzie w Ukrainie panuje pokój. Rosjanie oraz Białorusini wchodzili do ringu wystrojeni w narodowe barwy jako reprezentanci swoich krajów, a szyku w kuluarach zadawał ich rodak, szefujący Międzynarodowemu Stowarzyszeniu Boksu (IBA) Kremlow, którego łączą bliskie relacje z Władimirem Putinem.

Beztroskę zakłócili nieobecni. Imprezę zbojkotowało 21 federacji, głównie konsekwentnie sprzeciwiających się powrotowi Rosjan do sportu przedstawicieli globalnej Północy. Kremlow oznajmił, że są „gorsi niż hieny i szakale”.

Swoich reprezentantów do Uzbekistanu nie wysłali m.in. Polacy – zbuntował się jedynie 19-letni Oliwier Szot, a może raczej jego ojciec Krzysztof – Amerykanie, Brytyjczycy, Kanadyjczycy, Niemcy, Czesi, Holendrzy, Szwedzi, Norwegowie czy Ukraińcy. To zarówno gest sprzeciwu wobec dopuszczenia Rosjan i Białorusinów do startu na pełnych prawach, jak i niemal dyktatorskiej władzy Kremlowa, który poszedł na udry z MKOl-em. Wymarzył sobie, że będzie zbawcą szlachetnej dyscypliny, ale okazuje się raczej jej grabarzem.

Kto jest wrogiem boksu

Podzielił środowisko. Reelekcję wygrał w maju ubiegłego roku przez aklamację, bo nie miał rywala. Jedyny opozycjonista, Holender Boris van der Vorst, został zawieszony za organizowanie nielegalnego sojuszu i prowadzenie kampanii poza oficjalnym terminem, a kiedy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie (CAS) uznał jego odwołanie, delegaci podczas Nadzwyczajnego Kongresu zagłosowali, że powtarzanie wyborów nie ma sensu. To było zwycięstwo rubla. Kremlow przecież groził kiedyś, że jeśli straci stanowisko, to Gazprom wycofa się z finansowania IBA.

MKOl federacji nie uznaje – zawiesił ją w 2019 roku, zaniepokojony złym zarządzaniem, korupcją i sędziowskimi przekrętami – a dyscypliny nie ma w programie kolejnych igrzysk, które za pięć lat odbędą się w Los Angeles. Chciałaby to zmienić opozycja. Formalizuje się i rośnie w siłę, choć nie tak szybko, jak chcieliby jej członkowie. Główni oponenci Kremlowa założyli własną organizację World Boxing. Amerykanie zrezygnowali nawet z członkostwa w IBA, aby dać przykład, ale akurat w tym przypadku nikt nie poszedł jeszcze ich śladem, choć niewykluczone, że to kwestia czasu.

Członkami tymczasowego komitetu wykonawczego nowej federacji są Amerykanin Tyson Lee, Holender Boris van der Vorst, Brytyjczyk Matthew Holt, Nowozelandka Keith Walker, Niemiec Michael Mueller, Szwed Karin Mattsson oraz Karina Picson z Filipin. IBA złożyła już skargę do teoretycznie niezależnej Boxing Independent Integrity Unit (BIIU) – tej samej, która wykluczyła z wyborów opozycję – na kraje zaangażowane w stworzenie „wrogiej organizacji”. Oskarża ich o poważne złamanie przepisów federacji, ale możliwości karania ma raczej ograniczone.

Telegram od Putina

Kremlow mówi o „czarnych owcach” oraz atakuje rokoszan, mówiąc, że chcą zarabiać, a nie rozwijać boks. – Dlaczego mamy martwić się kimś, kto próbuje rejestrować międzynarodową federację ze swojego garażu? – pyta i planuje piękną przyszłość.

IBA raczej nie zorganizuje kwalifikacji olimpijskich, choć jeszcze kilka miesięcy temu tworzyła alternatywną rzeczywistość i wytyczała własną ścieżkę na igrzyska, ale Rosjanin już powołał komitet, który będzie w jego imieniu negocjował z MKOl-em. Ogłosił też, że w grudniu wygasła umowa sponsorska z Gazpromem, który pomógł federacji spłacić długi, ale dziś jego nazwa jest już raczej obciążeniem niż atutem.

Szef IBA pasmo sukcesów świętował podczas mistrzostw świata w Taszkencie. Udział wzięło w nim 538 pięściarzy ze 107 federacji. Było wśród nich także sześciu zawodników z Polski, Niemiec, Szkocji i Szwecji, którzy wyłamali się z bojkotu. Kremlow już przy okazji mistrzostw świata kobiet zapowiedział, że wszystkim chętnym finansowo pomoże. – Stworzyliśmy specjalny program wsparcia dla ponad 50 krajów, aby spełnić marzenia tamtejszych sportowców – wyjaśniał. Pomógł zwłaszcza mniejszym, biedniejszym federacjom, które podczas wyborów zawsze stanowią posłuszny elektorat.

Klasyfikację medalową wygrali gospodarze, a sześć krążków zdobyli Rosjanie. Ci złoci – Muslim Gadżimagedow i Szarabutin Atajew – dostali telegram z gratulacjami od Putina. Na pewno zostaną w ojczyźnie docenieni, ale nie wiadomo, czy dostaną szansę wyjazdu do Paryża. Pierwszą okazją do wywalczenia kwalifikacji olimpijskich będą igrzyska europejskie, ale organizatorzy zapowiedzieli już, że Rosjanie nie wezmą w nich udziału. Niewykluczone, że przystąpią do kwalifikacji azjatyckich.

Rekordowe premie

Na razie walczyli więc w Taszkencie o prestiż oraz niemałe pieniądze. Medaliści dostali po 200, 100 i 50 tys. dolarów. To w boksie amatorskim kwoty olbrzymie, wręcz rekordowe, a ma być jeszcze lepiej. Kremlow obiecuje, że w 2027 roku mistrzowie świata będą mogli liczyć na okrągły milion.

– Organizatorzy imprezy finansują nagrody. Mamy też pieniądze z praw telewizyjnych i marketingu, nasz sport jest popularny – wyjaśnia Kremlow, a sekretarz generalny IBA George Yerolimpos chwali się nowymi kontraktami ze Sting Sports i Adidasem.

Australijczykom oraz Niemcom najwyraźniej nie przeszkadza to, że podpisują się pod imprezami, w których Rosjanie i Białorusini występują na galowo, jakby w Ukrainie nic się nie działo. – Prawo uczestnictwa w imprezach nie powinno być przywilejem przyznawanym zależnie od okoliczności – wyjaśniał Kremlow w rozmowie z „Reutersem”. Rosyjski minister sportu Oleg Matycin, który był honorowym gościem mistrzostw świata kobiet, przekonuje z kolei, że flaga jego kraju na największych imprezach powinna być normą i mówi: – Powinniśmy budować mosty, a nie je niszczyć.

Nagroda za oportunizm to zmiany w portfelach. Panie kolejne odczują już za rok. Teraz na MŚ w Delhi zarobiły połowę tego co panowie, ale już podczas kolejnych mistrzostw świata dostaną tyle, ile dziś panowie. Pula nagród sięgnie 4,8 mln dolarów, jedna dziesiąta trafi do trenerów. Dwukrotnie – do 400, 200 oraz 100 tys. – wzrosną stawki dla medalistów turnieju męskiego. Kremlow chce, żeby pięściarze wreszcie mogli zarabiać na sporcie, bo chyba uwierzył, że wszystko można kupić. Sukces dwóch ostatnich wielkich imprez, które odbyły się mimo bojkotu, przyznaje mu rację.

Umar Kremlow ( z prawej), szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu, wymarzył sobie, że będzie zbaw

Umar Kremlow ( z prawej), szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu, wymarzył sobie, że będzie zbawcą szlachetnej dyscypliny, ale okazuje się raczej jej grabarzem. Fot. Gavriil Grigorov - SPUTNIK - AFP

GAVRIIL GRIGOROV

Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza