[b]Jestem drobnym inwestorem giełdowym. Bardzo mnie wciągnęło. Tak bardzo, że łapię się na tym, iż śledzę notowania po trzy–cztery godziny dziennie i wydaję na inwestycje ponad połowę swoich zarobków. Czy to już świadczy o tym, że jestem uzależniony od gry na giełdzie?[/b]
Żyjemy w czasach nałogowej osobowości. Uzależniamy się od wielu różnych czynności: zakupów, seksu i tak dalej. Nie tylko od używek. Także od gry na giełdzie, prowadzenia biznesu czy kupowania złota. Pierwszym wskaźnikiem, jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju uzależnienia, jest przymus. Drugim jest to, że nasze działanie powoduje szkody. Na przykład ponosi je rodzina, bo nie przekazujemy jej dostatecznej ilości pieniędzy na życie. Kolejnym czynnikiem uzależnienia jest podejście „albo-albo”. Jest to charakterystyczne podejście do ryzyka finansowego. Chodzi o to, że człowiek ma wrażenie, że musi podjąć decyzję „teraz albo nigdy”. Czyli odczuwa potrzebę zaryzykowania. Jeśli te trzy czynniki występują jednocześnie, a więc racjonalne myślenie jest ograniczone, mamy do czynienia z uzależnieniem.
[b]Czy można wyróżnić jakieś typy uzależnionych?[/b]
Można ich podzielić na ryzykantów i asekurantów. Ryzykanci lubią, gdy można dużo wygrać, i nie przeszkadza im jednocześnie, że można dużo stracić. Są przyzwyczajeni do działania adrenaliny na wysokim poziomie. Asekuranci wolą ryzyko mniejsze. Często nie potrafią podjąć szybkiej decyzji. Są uzależnieni od mniejszego poziomu adrenaliny, ale działającego w dłuższym okresie. Można też wprowadzić kryterium dominacji półkul. Inaczej funkcjonują prawomózgowcy, a inaczej lewomózgowcy. U lewomózgowców dominuje racjonalna analiza, synteza. U prawomózgowców dominują emocje, intuicja.
[b]Czy uzależnienie od gry na giełdzie to uzależnienie od hazardu, ryzyka? Czy też raczej od zarabiania pieniędzy?[/b]