Niech wiatr dalej dmucha w żagle

WYWIAD | Robert Burdach z zarządzającym funduszami w Union Investment rozmawia Katarzyna Kucharczyk

Publikacja: 22.07.2017 06:03

Niech wiatr dalej dmucha w żagle

Foto: Archiwum

Na które spółki warto teraz postawić – te duże, czy raczej mniejsze?

Zbliżamy się do momentu, w którym uwaga powinna przenosić się na spółki średnie i małe. Wydaje nam się, że to początek końca pierwszego etapu hossy, która rozpoczęła się jesienią 2016 r. Wyciszenie ryzyka politycznego i uspokojenie nastrojów sprawiły, że kapitał – zwłaszcza zagraniczny – zaczął wtedy napływać na polską giełdę, która w poprzednich latach spisywała się gorzej niż inne rynki. Ten napływ dotyczył jednak przede wszystkim dużych spółek i na przestrzeni ostatnich miesięcy WIG20 radził sobie lepiej niż indeksy spółek średnich i małych.

Teraz to będzie się zmieniać?

Coraz bardziej będzie liczyła się selekcja, a inwestorzy coraz wyraźniej będą się przyglądać wycenom. Duże spółki są już na historycznych 5-letnich poziomach, a średnie i małe jeszcze poniżej.

Jeśli mowa o historii, to WIG jest niewiele poniżej poziomów ze szczytu ostatniej hossy – padnie nowy rekord?

Są ku temu sprzyjające warunki, choć nie sądzę, aby ktoś potrafił wskazać, w jakim terminie to się stanie. Naszym zdaniem globalne nastroje i sytuacja gospodarcza w Polsce nadal wskazują na to, że najlepszą klasą aktywów są teraz akcje. Jesteśmy daleko od poziomów wyprzedania, a spółki generują wyższe zyski niż dekadę temu.

Najdalej od szczytu hossy jest WIG20. Czy on będzie nadrabiał te „straty"?

Trudno tu porównywać WIG i WIG20, bo ten drugi jest indeksem cenowym i nie zawiera dywidend. Dopiero gdybyśmy je uwzględnili, zobaczylibyśmy, jak w rzeczywistości zachowuje się ten wskaźnik.

A jak wypadają spółki z GPW w porównaniu z wycenami na innych rynkach?

Każdy ma swoją specyfikę. Na przykład w USA jest zdecydowanie drożej, a hossa trwa tam nieprzerwanie od 2009 r. Ciekawym rynkiem jest Turcja, gdzie wyceny są niższe – mimo iż indeks bije rekordy, ale wynika to ze słabości tamtejszej waluty. Z punktu widzenia polskich inwestorów mocny złoty „zabiera" część tamtejszych zysków z akcji. Z kolei na tle Europy Zachodniej mnożniki spółek z GPW nie prezentują się może szczególnie atrakcyjnie, ale trzeba pamiętać, że nasza gospodarka jest w innym miejscu niż tamte. Mamy 4-proc. wzrost PKB w 2017 i zapewne podobny będzie w 2018, konsument jest silny, płace rosną, do wykorzystania są budżety unijne. Z jednej strony mamy wyższy potencjał, ale z drugiej wyższe ryzyko, choćby polityczne.

W ostatnim czasie zawirowania polityczne są w Polsce spore, a giełda zachowuje się, jakby nic się nie działo. Nie powinna nam się zapalić czerwona lampka, zgodnie z teorią, że ignorowanie czynników ryzyka jest charakterystyczne dla końca hossy?

To zależy, jak patrzymy na rynek – czy jako na szklankę do połowy pełną, czy pustą. Rzeczywiście, można odnieść wrażenie, że inwestorzy patrzą teraz przez różowe okulary. Zwróćmy też jednak uwagę, że dla zachowania indeksów na GPW decydujące jest to, co dzieje się na rynkach globalnych i dopóki stamtąd nie przyjdzie wyraźny sygnał do spadków, to Warszawa może radzić sobie nadal dobrze – mimo lokalnych zawirowań. Naszym zdaniem trzeba iść za rynkiem i pozwolić, żeby wiatr dalej dmuchał w żagle. Na rynku cały czas jest nadmiar pieniądza w obiegu.

Nie powinniśmy się obawiać, że będzie odpływał z GPW?

Obserwowane od kilku miesięcy zwyżki w dużej mierze są zasługą inwestorów zagranicznych, a nie ma na razie przesłanek przemawiających za odpływem tego kapitału. Również krajowe instytucje finansowe mają środki na zakupy akcji, widać napływy do funduszy.

Wzrosty na rynku wtórnym przekładają się na dobre nastroje na rynku IPO.

Rzeczywiście, ten rok jest wyjątkowy pod względem dużych ofert publicznych, takich jak chociażby Dino czy Play. Pytanie, czy kolejni duzi debiutanci stoją w kolejce, bo wydaje się, że nie ma ich zbyt wielu. Choć niektórzy już od lat mówią o IPO.

Na przykład Maspex?

Tak, ale w przypadku tej spółki można się zastanowić, czy giełda jest jej w ogóle potrzebna na tym etapie rozwoju. Radzi sobie bardzo dobrze, a IPO wiązałoby się z koniecznością wypełniania dodatkowych obowiązków, przeznaczania czasu na spotkania z inwestorami itp.

Wracając do inwestycji, czy macie preferowane branże, czy też raczej patrzycie pod kątem konkretnych spółek?

Stosujemy tę drugą metodę. Ważne, jaka konkretnie jest spółka, jaki ma produkt, zarząd itp. Natomiast patrzenie tylko przez pryzmat danej branży nie zawsze wiąże się z czynnikami fundamentalnymi. Niedawno obserwowaliśmy np. wzrost zainteresowania spółkami energetycznymi, mimo iż nie wydarzyło się nic szczególnie istotnego, co by ten ruch uzasadniało. Po prostu inwestorzy uznali, że ta branża została „w tyle" i że powinna to nadrobić.

CV

Robert Burdach jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Doświadczenie zdobywał w latach 2003–2004 jako doradca finansowy, a w latach 2005–2006 odbył staż menedżerski w USA. W Union Investment TFI od 2008 r.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza