To trzecia edycja tego wydarzenia. Od początku towarzyszył mu duży medialny rozgłos. Przyczyna była uzasadniona: pomysł na mecz drużynowy Europy z Resztą Świata firmował sam Roger Federer, a właściwie agencja Team8 założona przez legendę współczesnego tenisa wspólnie ze swym wieloletnim menedżerem Tonym Godsickiem. Resztę dołożyli działacze Tennis Australia oraz brazylijski biznesmen Jorge Paulo Lemann – i ruszyli.
Pierwszy turniej, zorganizowany jesienią 2017 roku w hali O2 Arena w Pradze, przyciągnął sporo sław męskiego tenisa. Format trzydniowej rywalizacji w oczywisty sposób kojarzył się z Pucharem Rydera, głośnym meczem golfowym między drużynami Europy i USA, który od 1927 roku co dwa lata przyciąga uwagę milionów widzów, nie tylko tych, którzy lubią wbijać piłki do dołków.
Na czarnym korcie (to jeden z wyróżników Pucharu Lavera) stanęły naprzeciwko siebie dwie szóstki doskonałych tenisistów prowadzone przez wybitnych kapitanów: Björna Borga i Johna McEnroe. Po europejskiej stronie ramię w ramię pojawili się Federer i Rafael Nadal, już tyle wystarczyło, by uznać wydarzenie za ważne.
Istotne było także to, że tenis podano kibicom w nowy sposób, wprowadzając unikalny system punktowania, łącząc wybitnych singlistów w pary deblowe oraz pokazując talenty każdej generacji. Od młodych wilczków po postaci pomnikowe.
Telewizja przyjęła mecz życzliwie, do praskiej hali waliły tłumy, ogłoszono sukces, uznając Laver Cup (związanie rywalizacji z nazwiskiem australijskiej legendy – Roda Lavera – to był pomysł samego Federera) za znaczące nowe wydarzenie sportowe, choć wciąż pokazówkę, ale z dużymi ambicjami i doskonałą oprawą medialną, przyciągającą uwagę znacznie bardziej niż standardowy turniej tenisowy.