Trochę ponad rok temu prezes UEFA Aleksander Ceferin powiedział, że Superliga to fikcja, a stojący na czele FIFA Gianni Infantino zagroził, że piłkarze, którzy zdecydują się w niej zagrać, zostaną wykluczeni z udziału w mistrzostwach świata i Europy.
– Albo jesteś w środku, albo na zewnątrz – oznajmił podczas konferencji w Zurychu, która była reakcją na pojawiające się w mediach informacje o tajnym spotkaniu przedstawicieli największych klubów. Mieli oni rozmawiać o utworzeniu własnych, zamkniętych rozgrywek. Według dziennikarzy niemieckiego „Spiegla", powołujących się na przecieki z portalu „Football Leaks", w spotkaniu wzięli udział reprezentanci Realu Madryt, Barcelony, Bayernu Monachium, Juventusu Turyn, Arsenalu, Manchesteru United i Milanu. To te drużyny stanowiłyby trzon Superligi. W tym gronie znalazłyby się także Liverpool, Chelsea, Manchester City i Paris Saint-Germain. Żadna z nich nie byłaby zagrożona spadkiem przez 20 lat. Stawkę uzupełniłyby Borussia Dortmund, Atletico Madryt, Inter Mediolan, Roma i Olympique Marsylia. A turniej wystartowałby jesienią 2021 roku.
Wizja Infantino
By powstrzymać zakusy piłkarskich potentatów, FIFA zaczęła forsować pomysł reformy klubowych mistrzostw świata. W obecnej formule budzą one coraz mniejsze zainteresowanie. Rozgrywane w egzotycznych krajach (Maroko, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Japonia, a ostatnio Katar), tuż przed świętami Bożego Narodzenia, w dodatku przewidywalne i często pozbawione dramaturgii. Od 2005 roku tylko cztery razy zdarzyło się, by w finale nie zmierzyły się zespoły z Europy i Ameryki Południowej, od siedmiu lat triumfuje w nich ekipa ze Starego Kontynentu.
W tym roku turniej odbędzie się jeszcze według starych zasad, ale od przyszłego czeka go prawdziwa rewolucja. Na przełomie czerwca i lipca o trofeum rywalizować mają aż 24 drużyny z całego świata, w tym osiem z Europy (w przyszłości może nawet 12). Będą to finaliści Ligi Mistrzów z lat 2018–2021. Jeśli zespoły będą się powtarzać, zaproszenia dostaną kluby sklasyfikowane najwyżej w rankingu UEFA. Dziś prowadzi w nim Real przed Barceloną i Bayernem. Sześć miejsc otrzyma Ameryka Południowa, po trzy Ameryka Północna i Afryka, resztą podzielą się Azja i Oceania.
Na gospodarza pierwszych mistrzostw w nowym formacie wyznaczono Chiny. Wyboru dokonano w październiku, jeszcze zanim Państwo Środka zaczął dziesiątkować koronawirus. A jednym z ośmiu miast, w których zaplanowano mecze, jest najbardziej dotknięte epidemią Wuhan. Turniej miał być dla Chińczyków sprawdzianem przed organizacją w przyszłości mundialu, ale jeśli sytuacja w najbliższych miesiącach się nie poprawi, być może FIFA będzie musiała pomyśleć o przeniesieniu mistrzostw w inne miejsce. Pewnie równie dziewicze.