Badania, którymi kierował profesor Bent Flyvbjerg, opierają się na analizie imprez z lat 2000–2018 oraz prognozują finansowy bilans tokijskich igrzysk. Autorzy raportu koncentrują się na kosztach związanych ze sportem, wyłączając inwestycje w infrastrukturę turystyczną oraz transportową. Najważniejsze wnioski? Każde igrzyska od 1960 roku przekraczały pierwotny budżet, a Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) powinien finansować co najmniej jedną dziesiątą nadprogramowych kosztów.
– Badacze nie zwrócili się do nas o żadne dane. Ich podejście w wielu aspektach jest fundamentalnie błędne. Niedawny raport opracowany przez Uniwersytet w Moguncji i paryską Sorbonę wykazał, że wszystkie igrzyska organizowane w latach 2000–2018 przyniosły zysk lub pozwoliły gospodarzom „wyjść na zero", także dzięki naszemu finansowemu wkładowi – odpowiada MKOl.
Potrzebna fortuna
Impreza w Tokio, według Flyvbjerga i jego kolegów, będzie kosztowała minimum 15,84 mld USD, a kwota ta nie obejmuje kosztów ich przełożenia na kolejny rok. – Kwoty podane w raporcie nie mają żadnych finansowych podstaw – odpowiada Muto.
Komitet organizacyjny w grudniu ubiegłego roku szacował budżet imprezy na 12,6 mld USD, ale nie ujął w nim wydatków na infrastrukturę ani inwestycji miasta. Wady obliczeń wskazała Japońska Narodowa Rada Audytu, według której kraj zapłaci za imprezę 28 mld USD. Co ciekawe, jeszcze w 2013 roku Japończycy na organizację najważniejszej sportowej imprezy czterolecia planowali wydać tylko 7,3 mld USD. – Liczby z wniosku aplikacyjnego były fikcją – mówi specjalizujący się w finansach publicznych profesor Schinchi Ueyama z Uniwersytetu Keio w Tokio.
Szacunki dotyczące kosztów przełożenia imprezy są różne. MKOl podał, że zmiana terminu igrzysk będzie kosztować go 0,8 mld USD. Katsuhiro Miyamoto z Uniwersytetu Kansai już wiosną wyliczył, że dodatkowy rok działalności komitetu organizacyjnego oraz przearanżowanie wioski olimpijskiej i kilku obiektów to dodatkowy koszt nawet 4 mld dol.