Analizy i biznes: tak podobne, tak różne

Osoby, które zamieniły branżę maklerską na spółki giełdowe, w nowym miejscu pracy odnajdują się świetnie, chociaż wyzwań nie brakuje.

Publikacja: 30.05.2021 07:00

Analitycy giełdowi, którzy przeszli do biznesu, muszą zapoznać się z nowymi standardami pracy, które

Analitycy giełdowi, którzy przeszli do biznesu, muszą zapoznać się z nowymi standardami pracy, które często przypisane są dużym korporacjom.

Foto: Adobestock

 

W poniedziałkowym „Parkiecie" pisaliśmy o głośnych transferach z branży maklerskiej do biznesu. Ruch ten w szczególności dotyczy analityków giełdowych, którzy coraz częściej znajdują zatrudnienie w spółkach, które sami analizowali. Lista takich przypadków jest z roku na rok dłuższa. Gabriela Burdach, Dariusz Górski, Marcin Jabłczyński, Magdalena Komaracka, Wojciech Kozłowski, Iza Rokicka, Marcin Stebakow czy też Małgorzata Żelazko to niektóre przykłady osób, które zamieniły analizy giełdowe na biznes. Motywacją tych ruchów była chęć spróbowania sił w nowy miejscu i na nowym stanowisku, ale również i zmiany, jakie na przestrzeni lat zaszły na rynku kapitałowym. Teraz postanowiliśmy zapytać, jak osoby, które przeszły tę drogę, odnajdują się w nowej rzeczywistości. Na ile ich obecne obowiązki zawodowe są zbieżne z tym, co robili wcześniej. Co różni, a co łączy obie prace?

Zmiana punktu widzenia

Dominującym kierunkiem dla analityków giełdowych są działy relacji inwestorskich w spółkach giełdowych albo takich, które szykują się do wejścia na giełdy. W dużym skrócie można więc powiedzieć, że tego typu transfery są niczym przejście na drugą stronę barykady. Z osób, które starają się z zewnątrz jak najtrafniej ocenić spółkę, jej potencjał do wzrostu i wycenę rynkową, analitycy stają specjalistami od omawiania sytuacji spółki z perspektywy wewnętrznej. Obie prace mają wspólny mianownik: inwestorzy. To oni, czy to w pracy analityka, czy też specjalisty od spraw relacji inwestorskich są grupą docelową (chociaż w tym drugim przypadku również ważnym adresatem informacji są także sami analitycy).

– Obie prace są świetne – jako analityk na rynku kapitałowym, ale też jako IR manager mam kontakt z inwestorami instytucjonalnymi z całego świata. Mogę obserwować, jak pracują największe fundusze, jak mniejsze. W Huuuge mam także okazję przyglądać się pracy analityków z biur maklerskich, co jest szczególnie ciekawe dla kogoś, kto już był po „tamtej stronie". Zaletą obu miejsc pracy jest zdecydowanie kontakt z ciekawymi ludźmi z całego świata – mówi Gabriela Burdach, która w ubiegłym roku przeszła z Wood & Company do firmy Huuuge Games, która w tamtym okresie szykowała się do debiutu giełdowego.

Doświadczenie zdobyte w działach analiz stanowi nieocenioną wartość w pracy związanej z relacjami inwestorskimi. Osoby, które przeszły taką drogę, wskazują, że zdecydowanie ułatwia im to zrozumienie toku myślenia i zamiarów, jakimi kierują się zarówno inwestorzy giełdowi, jak i sami analitycy.

– Można powiedzieć, że opuściłem branżę maklerską, ale nie rynek finansowy, gdyż w dalszym ciągu jestem jego częścią, na bieżąco analizując wyniki oraz kontaktując się z analitykami i zarządzającymi. Jest to dość ciekawe doświadczenie, gdyż odpowiadając na ich pytania, po części znam ich kontekst i wynikające z tego implikacje – wskazuje Marcin Stebakow, który w 2018 r. zamienił Vestor DM na JSW.

Oczywiście części wspólne obu aktywności zawodowych to tylko jedna strona medalu. Nie można zapominać też o aspektach, które różnią obie pracy. Analitycy są głównie od tego, aby oceniać spółki, negatywne spostrzeżenia są też na porządku dziennym. Osoby związane z działami relacji inwestorskich mają przede wszystkim przybliżyć model funkcjonowania spółki, objaśniać niezrozumiałe rzeczy, a w optymalnym układzie przedstawić rzeczywistość w jak najlepszych barwach.

– Jest dużo punktów wspólnych – np. baza inwestorów instytucjonalnych krajowych i zagranicznych. Ale różnic jest więcej: analityk ma być obiektywny, wiarygodny, szybki w aktualizowaniu rekomendacji i troszkę pracuje w show-biznesie. Są tacy, którzy rzadko trafiają z rekomendacjami, ale są lubiani. Praca IR to snucie narracji o spółce, dbanie o jej wiarygodność, ale przy uwypuklaniu mocnych stron i lekkim maskowaniu słabości – mówi Marcin Jabłczyński, który zamienił DB Securities na zespół relacji inwestorskich w PKO BP.

– W obu zajęciach kluczowe jest zaufanie i osobista reputacja. Nie wciskanie kitu, bo w przypadku ludzi o ponadprzeciętnym poziomie IQ (a raczej z takimi mamy do czynienia) nie wolno nawet o tym myśleć – dodaje Jabłczyński.

Kolejna istotna różnica dotyczy dostępu do danych. O ile analitycy są zdani na informacje, które przekazują im same spółki, w tym także działy IR, o tyle osoby związane z relacjami inwestorskimi widzą niemal wszystko od środka, bez dodatkowego pudrowania.

– Jako analityk akcji miałam styczność z wieloma biznesami z różnych branż, jednak z okrojonym dostępem do danych. Spółki zwykle publikują to, co muszą, albo to, co chcą pokazać. Teraz jestem w jednej branży, ale za to widzę wszystko od środka, bez filtra. Dzięki temu, że do Huuuge dołączyłam jeszcze na etapie IPO, widziałam cały proces od środka, a stanowisko IR definiowało się razem ze mną. To z kolei dało mi okazję do brania udziału w nowych procesach i projektach, takich jak choćby transakcje M&A czy zapoznawanie się z regulacjami, które w innych spółkach niekoniecznie są uwzględnione w obowiązkach IR. Jeśli chodzi o wady: założenie, że IR ma mniej pracy niż analityk akcji, nie bardzo się sprawdziło. I tu, i tu pracuje się dużo, ale może to kwestia charakteru – mówi Gabriela Burdach.

– Specyfika pracy w spółce jest oczywiście inna, choć dalej związana z rynkiem kapitałowym. Wirtualna Polska Holding ma wiele spółek zależnych z różnych obszarów biznesu internetowego. Moim zadaniem jest przybliżanie strategii biznesowej i wyników inwestorom oraz analitykom, tak aby pomóc im lepiej rozumieć naszą grupę. Ważna część mojej pracy związana jest również z finansami korporacyjnymi. Analityk tymczasem pracuje nad wieloma spółkami i biznesami, jednak szczegółowość i głębokość danych z oczywistych względów jest ograniczona – wskazuje z kolei Małgorzata Żelazko.

Również Marcin Stebakow, który związany jest teraz z JSW, dostrzega co najmniej kilka różnic między obiema profesjami. – Praca po stronie spółki cechuje się większą stabilnością, aniżeli ma to miejsce po stronie sell-side, gdzie często trzeba działać pod presją czasu, aby być o krok przed konkurencją. Jednakże podobnie jak tam trzeba być na bieżąco i śledzić, co dzieje się nie tylko w samej spółce, ale też w całej branży. Dlatego doświadczenie i wiedza zdobyte podczas pracy na rynku procentują w chwili obecnej – mówi były analityk Vestor DM.

Nie tylko relacje inwestorskie

Oczywiście transfery na linii domy maklerskie–biznes nie ograniczają się wyłącznie do działów relacji inwestorskich. Coraz częściej byłych analityków i przedstawicieli branży maklerskiej można odnaleźć także w innych obszarach działalności danej spółki. Wojciech Kozłowski, który kiedyś związany był z Ipopema Securities, dzisiaj jest kierownikiem działu projektów rozwojowych i analiz rynku w PKN Orlen. Maciej Hebda, kiedyś związany m.in. z BESI (obecnie Haitong Bank) czy też Vestor DM, jest obecnie dyrektorem w obszarze planowania biznesu w Huuuge Games. Z kolei Marcin Gątarz, który stał na czele zespołu analiz w Pekao Investment Banking, odnalazł się w dziale projektów finansowych w Centralnym Porcie Komunikacyjnym. Zdaniem obserwatorów rynkowych tego typu ruchy też nie powinny być wielkim zaskoczeniem.

– Na pewno pomagają umiejętności analitycznego myślenia, czy też szersza perspektywa, która dla spółek stanowi naprawdę dużą wartość dodaną. Dla osób, które trafiają do biznesu, jest to na pewno dobra okazja do tego, aby wzmocnić i dodatkowo rozwinąć swoje umiejętności zarządzania procesami, projektami czy też ludźmi. Jest to szczególnie kuszące dla tych, którzy potrzebują nowych wyzwań zawodowych. Przykłady z Europy Zachodniej czy też Stanów Zjednoczonych potwierdzają zresztą, że tego typu ruchy mają głęboki sens i często wygrane są obie strony – mówi osoba związana z rynkiem kapitałowym.

Jak ryby w wodzie

Chęć sprawdzenia się w innym otoczeniu, nowe wyzwania zawodowe, chęć rozwinięcia dotychczasowych, a także nabycie nowych umiejętności kuszą analityków. Ci, którzy zdecydowali się na zmianę otoczenia, podkreślają, że nie żałują tego ruchu, a w nowych miejscach pracy odnajdują się świetnie.

– Pracuje się dobrze, choć w tym sektorze coraz trudniej. Ale jest to praca dająca sporo satysfakcji. Ja znałem wiele osób w PKO BP i nie byłem dla nich anonimowy – zostałem przyjęty z otwartymi rękami i szybko się zaadaptowałem. Poza tym pracuję w zespole sześcioosobowym, a praca analityka jest dość samodzielna – mówi Marcin Jabłczyński.

Problemów z odnalezieniem się w nowym miejscu pracy i otoczeniu nie miała również Gabriela Burdach. – W nowym miejscu odnajduję się jak ryba w wodzie – przyznaje Burdach. Pozytywne doświadczenia ma również Małgorzata Żelazko, która dopiero stawia pierwsze kroki po stronie biznesowej.

– Moje wrażenia po pierwszym miesiącu są bardzo pozytywne – nie ukrywa Żelazko.

Tego typu opinie mogą oczywiście kusić kolejnych analityków do tego, aby spróbować swoich sił w podobnym, ale jednak też i innym obszarze aktywności zawodowej. Można w zasadzie w ciemno zakładać, że lista osób, które zamieniły branżę maklerską na biznes, nie jest jeszcze zamknięta.

Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza