Przez ostatnie tygodnie, a nawet miesiące amerykańskie indeksy zaskakują swoją siłą. Wydawało się, że przełom 2023 i 2024 roku może przynieść pewne schłodzenie nastrojów i przerwie ten rajd, lecz póki co na to się nie zanosi. Rajd, zapoczątkowany na przełomie października i listopada ubiegłego roku, przyniósł dobre wyniki tym, którzy w 2023 roku wykazali się cierpliwością. Choć kluczowy okazał się tu czwarty kwartał, to zapoczątkowany wówczas rajd trwa do dziś. Sytuacja przypomina wspinaczkę po ścianie strachu. Pokonywanie kolejnych szczytów S&P i Nasdaqa w ostatnim okresie przychodziło wyjątkowo łatwo, a przede wszystkim odbywało się w stosunkowo krótkim czasie. Można stwierdzić, że padał rekord za rekordem. W połowie grudnia ubiegłego roku prasa wskazywała, że mamy już za sobą siódmy tydzień wzrostów S&P, najdłuższy od 2017 roku, i – przywołując dane historyczne – wskazywała, że szybko nadejdzie koniec tego rajdu. Następnie w styczniu tego roku indeks S&P zamykał się pięciokrotnie, sesja po sesji, na nowych historycznych szczytach. Już w lutym przekroczył 5000 punktów i jak widzimy dzisiaj, nie zamierza zawracać.

Wspinaczka po ścianie strachu to oczywiście truizm, dość znany na Wall Street. Choć, jak pokazują ostatnie miesiące, mamy dość jasny obraz hossy na najważniejszych parkietach i choć nagłówki prasy finansowej ostrzegają przed możliwą korektą, szybką przeceną czy flash crashem, na nic takiego się nie zanosi. Niemniej, jak przy każdej hossie na rynku akcji, zawsze jest grupa inwestorów, która w nią wątpi. To grupa sceptyków, którzy wskazują na różne, lecz w pewnym sensie bardzo racjonalne i całkiem możliwe potencjalne zdarzenia, które mogłyby wykoleić wzrost rynku i doprowadzić do znacznej przeceny. Można wskazywać na obszary techniczne, jak wykupienie indeksów czy na sentyment inwestorów, który mówi, że od dłuższego czasu występuje chciwość naprzemiennie z ekstremalną chciwością, a to należy traktować jako sygnał ostrzegawczy. Oczywiście podstawą tych wzrostów są dobre dane z amerykańskiej gospodarki, dobre prognozy zysków spółek, pewne rozluźnienie w napiętej sytuacji międzynarodowej, choć tu wydaje się, że raczej rynek woli wciąż napiętą sytuację ignorować. Do tego dochodzą nie najgorsze dane o inflacji i możliwe obniżki stóp procentowych na głównych parkietach. Zatem grupa wątpiących we wzrosty ma szereg powodów, by pozostawać poza rynkiem i czekać na okazję do wejścia na bardziej racjonalnych poziomach. Jednak może się okazać, że naiwnie czekając na korektę, w końcu rzucą ręcznik, gdy tzw. FOMO – Fear Of Missing Out (obawa, że rynek im odjeżdża), zacznie jednak brać górę. Wtedy niechętnie, bez przekonania, zaczną jednak doważać akcje w portfelach, nie zważając na obawy o możliwą korektę.