W minionym tygodniu tematem politycznym numer jeden było spowolnienie gospodarcze w Polsce. PKB za II kw. spadł, w ujęciu rocznym i wg danych wstępnych, o 0,5 proc. Konsensus mówił o pogorszeniu się PKB o 0,3 proc. Był to drugi z rzędu spadek PKB (-0,3 proc. w I kwartale), a więc niektórzy mówią o recesji, chociaż z powodu rozbieżności definicyjnych bezpieczniej mówić „spowolnienie”.

Dla giełdy nie jest jednak dziwne, że taka sytuacja wystąpiła, bo dokładnie tego oczekiwano. Do tego też miały doprowadzić podwyżki stóp procentowych. Aby zdusić inflację, schłodzenie PKB jest niezbędne, chociaż może głośno o tym NBP nie mówi. Patrząc na dane o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej czy wytwórczy PMI, to schłodzenie było bardzo widoczne. Oczywiście, to nie jest dobra wróżba dla GPW, ale przecież zależność od lokalnych danych dla sentymentu rynkowego jest nieoczywista. Tyle tylko, że i globalnie mamy coraz wyraźniejsze czerwone flagi.

Do końca lipca indeks WIG wzrósł o prawie 26 proc., bijąc wynik S&P 500 rosnącego o niecałe 20 proc. Wszystkich pogodził jednak technologiczny Nasdaq, rosnący o 37 proc. Pomogła mu w tym hossa na AI, w której rozwój zaangażowane są amerykańskie big techy, a one stanowią o sile Nasdaqa. Mocno sprzyjał temu też trend dezinflacyjny w amerykańskiej gospodarce. W czerwcu inflacja CPI sięgnęła 3 proc. r./r., a w lipcu odbiła, ale tylko do 3,2 proc. Jednak wówczas Fed cały czas przecież podnosił stopy. Rynek zachowywał się tak, jakby każda podwyżka miała być ostatnią. Tymczasem rentowności amerykańskiego długu od maja wyraźnie rosną. Powoli teraz do rynku chyba dociera, że przekaz Fedu jest klarowny – rynek pracy jest za silny, konsument jest za silny, a inflacja jest za wysoka. Cel to 2 proc., a nie 3. W najnowszym protokole z lipcowego posiedzenia FOMC dobitnie wybrzmiewa, że większość członków FOMC obawia się, że inflacja może wymusić kolejne podwyżki stóp procentowych. Jednocześnie mamy uzależnienie decyzji od danych, ale te na ten moment sugerują, że pauza w cyklu może być faktycznie pauzą, a nie zakończeniem cyklu podwyżek. EBC zresztą przybiera podobny ton.

Kolejną, obok Fedu i EBC, czerwoną flagą jest sytuacja w Chinach. Tam gospodarka zaczyna się już zmagać z deflacją. W kontekście potencjalnie luźnej polityki pieniężnej i stymulusów rządowych to teoretycznie dobra informacja, ale te póki co nie działają. Chiński konsument jest słaby, obawia się o przyszłość i nie inwestuje, także w nieruchomości. Potencjalne bankructwo Country Garden, dewelopera, który ma problemy ze spłatami obligacji, jest oceniane na ok. 10 mld USD. Tyle że to wierzchołek góry lodowej, a od 2021 r. w sektorze wyparowało już ponad 100 mld USD. W ostatnich tygodniach na sile przybrały rewizje w dół prognoz dla chińskiej gospodarki, które spadają już do poziomów poniżej 5 proc. wzrostu PKB. Dla Chin taki rezultat jest dramatycznie słaby. I to za mało, aby pociągnąć przemysł globalny.

W sierpniu zaczęła się korekta na giełdach. Przybiera ona na sile. Wciąż jest to korekta, ale wzmiankowane problemy mogą urosnąć do rangi poważnych, szczególnie przy wysokich mnożnikach wycenowych dla amerykańskich spółek. Wtedy i GPW zdyskontuje recesyjny scenariusz, chociaż przecież nie można powiedzieć, że u nas jest drogo.